środa, 31 marca 2010

Rozrastajace sie metro

Od lata 2009 w Shanghaju doszlo piec nowych lini metra, a obecne wydluzyly sie o pare stacji. U wejscia do metra ustawiono maszyny do przeswietlania, takze wszelkie bagaze podlegaja kontroli, chyba, ze jest wieczor i zaloga poszla juz do domu. W ciagu ostatnich miesiecy przedsiebiorstwo operujace metrem wyswietlalo takze filmy edukacyjne poswiecone poprawnemu i cywilizowanemu zachowaniu sie w srodkach transport.

Mniej lub wiecej nauczono Shanghajczykow, by najpierw pozwolic pasazerom wyjsc zanim sie samemu wejdzie sie do pociagu. Rowniez na schodach ruchomych zapanowaly zachodnie konwenanse, ktorych najlepszy przyklad znazlam w Helsinkach.



Takze w Shanghaju w zastosowaniu zasady “z prawej strony stoimy, z lewej chodzimy” pomaga zolta linia po srodku schodow.

wtorek, 30 marca 2010

Podroze, hobby konieczne

Skad u ludzi ta tesknota, zeby znalezc sie gdzie indziej? Podroze to jedno z najczestrzych hobby. Niektorzy nie moga sobie juz wyobrazic urlopu bez wyjazdu za miasto czy za granice.

Podrozujac ludzie zauwazaja to, na co codziennie brak im jest czasu. Zachod slonca czy panorame miasta czy okolicy. Wakacje kojarza sie coraz czesciej takze z zakupami. Miejskie komitety do spraw turystyki zachwalaja mozliwosci robienia zakupow na rowni z dobra pogoda, bialymi plazami i blekitnym morzem.

Podroze to forma wypoczynku, choc niejeden juz po takim urlopie potrzebowal pare dni wolnego. Mowi sie takze, ze podroze ksztalca i ucza. Dzieki obcowaniu z innoscia poznajemy przede wszystkim siebie.

poniedziałek, 29 marca 2010

Obcy czy znajomy

Mimo, ze niektore miejsca draznia, dla prawdziwego podroznika wszystkie miejsca sa ciekawe, fascynuja, czy zaskakuja. Wiekszosc z tych miejsc wystarczy jednak na jeden raz. Powracanie do nich sprzyja glebszemu poznaniu, podczas, gdy pozostanie w nich na dluzej, pozbawia je swoistej egzotyki.

I gdy jedni turysci chetnie przywdziewaja lokalne szaty by zblizyc sie do kultury odwiedzanego kraju, inni wrecz ostentacyjnie lamia lokalne konwenanse, by pozostac w nich obcymi. Do pierwszej grupy zaliczyc mozna turystow w Mianma, ktorzy chodza przywdziani w longyi, do drugiej wszelkich przybyszow z Europy do Azji Poludnio-Wschodniej, ktorym za goraca by pozostac na ulicach miasta w bluzeczce. O jednych i drugich tubylcy maja mieszane uczucia.

niedziela, 28 marca 2010

Bycie turysta nie jest proste

Podrozowanie jak kazde zajecie z czasem meczy. Czasami pozostawia niedosyt, czasami wrecz drazni, mimo, ze jestesmy w tych krajach goscmi.

Po pierwsze dla wielu gospodarzy, zwlaszcza tych typu lowcy turystow (tourist hunter) jestesmy tylko dochodem. W krajach takich jak Mianma, gdzie wiele towarow jest tylko w zasiegu zamozniejszej czesci spoleczenstwa, kazdy turysta sprawia wrazenie czlowieka bogatego. Przybysz ze swiata zachodniego jest niczym bank, z ktorego mozna wyciagac pieniadze. Lowcy turystow nie sa wcale zainteresowani miedzykulturowym dialogiem.

Po drugie, ze wzgledu na bariere jezykowa nie wiele mozemy dowiedziec sie od lokalnej ludnosci. Podczas gdy ci, ktorzy wladaja dobrze angielskim, nie rzadko nie umieja wyjasnic wlasnej kultury i historycznie lub obyczajowo uzasadnic pewnych zaleznosci, zachowan i wartosci. Okazuje sie, ze czasami najwiecej mozna dowiedziec sie i tak z ksiazek i filmow dokumentalnych, w komforcie wlasnego pokoju dziennego.

Po trzecie, jako klient-turysta niestety mamy do czynienia z marna jakoscia uslug w wielu miejscach. Firmy obslugujace turystow nie rzadko nie przykladaja sie do swojej pracy, wiedzac, ze nie moga liczyc na powtorny utarg z ta sama osoba. Na ich korzysc dziala takze fakt, ze po urlopie wszystkie zle doswiadczenia puszczamy w niepamiec.

sobota, 27 marca 2010

Odkrywca

Czytam ksiazke "Wydziedziczeni" ("The Dispossessed") Ursuli K. Le Guin. Dzieki temu blogowi poczulam sie jak odkrywca, a nie tylko poszukiwacz przygod.

"The explorer who will not come back or send back his ships to tell his tale is not an explorer, only an adventurer".

piątek, 26 marca 2010

Drzewo z butami

Do kategorii cos z niczego mozna zaliczyc drzewo z butami w Nevadzie przy najbardziej samotnej drodze w Ameryce. Znaczna ilosc gumowego obuwia zapewnia sowisty odor i zaprasza kolejnych podroznych do pozostawienia swojego obowia.
Atrakcja nie doczekla sie jeszcze jednak stoiska z napojami, ustepow i oplat za wstep.

czwartek, 25 marca 2010

Rozaniec

Rozaniec jest ozdoba lusterek wstecznych amerykanskich katolikow, ktorym bycie "sola ziemi" juz nie wystarcza.

środa, 24 marca 2010

Pietki pomidorow

Nowa pracownica przygotowywala dzisiaj moja kanapke w restauracji Subway w Arizonie. Towarzyszyla temu instrukcja dwoch pracownic z "doswiadczeniem". Sam instruktarz brzmial tak: Jak klient jest mily i przyjazny, rozmawia z Toba i sie usmiecha, wez calego pomidora, odrzuc pietki i rozloz pozotale plasterki na kanapce. Te pietki dasz klientom, ktorzy nie sa mili.

Drogi czytelniku, jezeli nie byles zadowolony ze swoich kanapek w Subwayu, zapewne nie spisales sie jako klient.

wtorek, 23 marca 2010

Mapa Europy

W muzuem poswieconym upadkowi meteoru w Arizonie, mozna znalesc nastepujaca mape Europy. Ciekawe, ktore panstwa naleza do Europy Wschodniej, a ktore do Europy Zachodniej. Jakie czynniki wplynely na taki podzial?

poniedziałek, 22 marca 2010

Dyskriminacja

Podczas gdy Ameryka walczy z dyskriminacja w niemal kazdej dziedzinie zycia, dyskriminacja cenowa jest na porzadku dziennym.

niedziela, 21 marca 2010

Niespodzianki w Ameryce

Podczas pobytu w Stanach nie udalo mi sie znalezc odpowiedzi na nastepujace pytania:
* Dlaczego numery domow sa takie duze, 32487?
* Dlaczego Amerykanie chodza w butach po mieszkaniu?
* Dlaczego mezczyzni czesciej niz kobiety nie lubia warzyw i owocow?

Zaskoczyly mnie za to nastepujace rzeczy:
* Wysoce zhomogenizowana kultura pomimo etnicznego zroznicowania spoleczenstwa.
* Ilosc nierozwiazanych problemow spolecznych.
* Dobry ale nie zawsze najlepsza jakosc uslug
* Nieustepliwa polityka nieprzyjmowania banknotow wyzszych niz 20 dollarow ogolnokrajowych (a nawet globalnych) sieci restauracyjnych.
* Niska jakosc wyposazenia amerykanskich domow, jak np.krany i wanny, ktore wykonane sa z plastyku.

sobota, 20 marca 2010

Posciel

Nie ma rzeczy uniwersalnych. Nawet jezeli chodzi o cos tak banalnego jak posciel. Na poludniu Europy a takze w Stanach Zjednoczonych szerokie zastosowanie maja plachty. Jedna z placht funkcjonuje jako przescieradlo starej daty. Druga robi za "dolna" strone poszewki na koldre. Biada tym co podczas snu przewracaja sie wiele razy. Gorna plachta i wszelkie polozone na niej koldry i koce wymieszaja sie nie dopoznania.

piątek, 19 marca 2010

Przy stole

W Ameryce pizze nalezy jesc rekoma, a nie przy pomocy noza i widelca.

Kto jednak wielkomieszczansko zabiera sie za pizze ze sztuccami, posluzy sie nimi takze jedzac kanapki, nawet te w Subwayu.

czwartek, 18 marca 2010

Parki Narodowe

W amerykanskich parkach narodowych mozna stara tradycja zbierac stemple.

środa, 17 marca 2010

Spotkanie z Indianka

Dla Indian mieszkajacych w Kalifornii, zoledzie byly podstawa wyzywienia. Ze zmielonych na make zoledzi wypiekano pieczywo.

W parku narodowym Yosemite, pracuje pani Julia Parker, ktora zaledwie pare tygodni temu skonczyla 81 lat. Julia wyplata I dekoruje koszyczyki koralikami. Niektore z nich sa tak male, ze mozna w nich trzymac zaledwie jednego zoledzia lub jedna truskawke.

Jezeli chodzi o truskawki, Julia ubolewala, ze na jej urodziny w museum zakupiono truskawkowy tort, a ona, ze wzgledu na jej indianskie religijne przekonania, nie moze jesc truskawek az do Dnia Truskawki, kiedy truskawki beda “swiecone”.

O Winnetou, Julia nie slyszala. Apaczow i Siuksow zna tylko z imienia.

wtorek, 16 marca 2010

Datki

W amerykanskich parkach narodowych, nie ma centrum turystycznego bez przyslowiowej „puszki“ na datki. Zazwyczaj jest to szescian z przezroczystego plastyku ze szczelina na gornej scianie. W parku Kings Canyon skrzynka zostala podzielona na 60 malych kolumienek.



Kazdej kolumience zostal przypisany jeden amerykanski stan lub kontynent. Skrzynka juz nie tylko prosi o datki, ale takze nawiazuje do tozsamosci turystow, ktorzy w przyplywie emocji moze glebiej siegna do kieszeni.

poniedziałek, 15 marca 2010

Wojna

W kinie raklama rekrutacyjna wojska, w radiu programy publicystyczne i wywiady z autorami ksiazek poruszajacych tematyke wojenna, na lotnisku afisze informujacy o stanie zagrozenia atakiem terorystycznym, w polu szopa pomalowana w barwy narodowe z haslem „wspierajcie nasze wojsko“.





Ameryka prowadzi wojne, o ktorej, wedlug amerykanskich dziennikarzy, wiekszosc Amerykanow nie ma pojecia.

niedziela, 14 marca 2010

Brawa w kinie

Roznice kulturowe czasami dotycza najmniejszych rzeczy. W amerykanskim kinie po seansie „Alicji w Krainie Czarow“ rozbrzmialy brawa. Wprawdzie byla to zaledwie czesc widowni, ale czy ktos byl juz swiatkiem takiej sytuacji? Czy brawa w kinie byly kiedys powszechna norma?

sobota, 13 marca 2010

Savoir-vivre dla turystow spotykajacych rodakow?

Pozdrozujac nawet w najbardziej oddalone zakatki swiata, mozna uslyszec polskich turystow, podroznych i wczasowiczow. Do spotkania z nimi jednak jeszcze daleko. Najczesciej konczy sie bowiem na szturchaniu wlasnego partnera lub udawaniu, ze sie jednak nic nie slyszalo. Tylko czasami uslyszymy przyjazne „dzien dobry“ i wszyscy przystana na krotka rozmowe.

Z mojego doswiadczenia, o ile Polacy rozsiani po swiecie, skorzy sa do zamienienia paru slow, rodacy mieszkajacy nad Wisla stronia od kontaktu jak diabel od wody swieconej. Swiadcza o tym krotkie wypowiedzi, ktorym towarzyszy brak jakilkolwiek pytan. W koncu turysci przyjechali tu na wypoczynek, by oderwac sie od pracy, codziennosci, Polski (?). Watpie nawet czy istnieje jeszcze Warszawa. Jej mieszkancy informuja najczesciej, ze sa z Warszawki lub ze stolycy (sic!).

Czy jest jakis savoir-vivre dla turystow spotykajacych rodakow?

piątek, 12 marca 2010

Niuanse jezyka angielskiego

W Ameryce wpadly mi w ucho trzy sformulowania, ktorych niesposob sie bylo nauczyc z ksiazki do nauki jezyka angielskiego. Wszystkie koresponduja do wspolczesnej amerykanskiej kultury i wyzwan stojacych przed ta spolecznoscia.

Quality time – Pozytecznie spedzony czas – glownie w odniesieniu do sposobow spedzania czasu z bliskimi, na przyklad na wspolnym pokonywaniu trudnosci, przy ktorych dzieci sie rozwijaja i ucza. Przeciwienstwem jest spedzanie czasu w tym samym pomieszczeniu, np. na ogladaniu telewizji. Nie przypadkowo w Ameryce leci obecnie kampania reklamowa na rzecz „Bycia Ojcem juz dzis“.

Lifestyle choices – Wybor stylu zycia – glownie w odniesieniu do problemow otylosci i chorob z nia zwiazanych. Sformulowanie stara sie byc neutralna (niewartosciujaca), no i dyplopmatyczna, forma wypowiedzi. Zamiast stwierdzenia osoby otyle pojawia sie zwrot, osoby, ktore wybraly inny styl zycia.

Productive citizen – Produktywny obywatel – glownie w odniesieniu do problemow spolecznych. Za produktywnych obywateli uchodza ludzie, umiejacy zyc z wlasnej pracy i nie jest obciazeniem dla panstwa.

czwartek, 11 marca 2010

Naj...

„Najlepszy na swiecie“ i „najlepszy w miejscie“ sa najbardziej absurdalnymi frazesami reklamowymi. Najwieksze watpliwosci dotycza przede wszystkim weryfikacji takiej obietnicy reklamowej. Nie przeszkadza to jednak miedzynarodowym bankom (np. HSBC reklamujacego sie sloganem „The world’s largest local bank“) i wlascicielom zasadniczo lokalnych biznesow.

Udanych zakupow!

środa, 10 marca 2010

Hotele budzetowe w USA

Travelodge jest jedna z sieci hoteli budzetowych w USA. Nic nie wyroznia jej bardziej niz temat przewodni. Wszystko kreci sie tutaj wokol misia. Postanowiono tez odejsc od powszechnej kolorystyki na rzecz czerni, ktora w ostanich latach opanowala nawet stroje kelnerow.











wtorek, 9 marca 2010

Telefonowanie przez komorke

Telefonujac przez komorke Azjaci przykladaja ja do ucha kiedy sluchaja co mowi rozmowca i trzymaja przed ustami kiedy sami mowia. Ten sposob rozpowrzechniony jest takze w Meksyku.

poniedziałek, 8 marca 2010

Podworkowa filozofia na Facebooku

Zauwazylam, ze przez facebooka liczba emaili ze znajomymi zmalala. Nowinki sa teraz w aktualnosciach. Jestesmy w kontakcie i przyjaciele wiedza co u innych nowego wogole nie pytajac. Mamy zatem mnostwo monologow podczas gdy dialog ograniczony jest do minimum. Przyjaciele sledza czesciej niz wlaczaja sie w dyskusje. Bo i niby o czym tu dyskutowac, jezeli autorzy zamieszczaja nowinki na pograniczu podworkowej filozofii. Od metnych notatek sie wrecz roi, np. „niespodzianki zdarzaja sie kiedy najmniej sie ich spodziewamy“ albo „zycie wlasnie stalo sie o WIELE lepsze“. O co w tym chodzi? Przyjaciele niby chca cos powiedziec, podzielic sie swoja radoscia i bog wie czy jeszcze, a jednak ponad wszystko kreuja zagadkowe wpisy. W wiekszosci przypadkow nawet wbrew konkretnym zapytaniom znajomych, przyjaciele nie uchyla rabka tajemnicy. W ciagu paru dni pojawia sie za to nastepna niejasna aktualnosc.

niedziela, 7 marca 2010

Chinskie Oscary

Horror - Brak rodzenstwa. Wedlug wspolczesnych opinii, wprowadzenie polityki jednego dziecka, w duzej mierze przyczynilo sie do wzrostu gospodarczego Chin. Decyzja ta zapaczatkowala takze zmiany spoleczne i generalnie w systemie wartosci. Generacja lat 80-tych charakteryzuje przede wszystkim egocentryzm i syndrom malego cesarza.

Kryminał – Nie daj sie zlapac. Chinczycy pracuja tak, zeby nie podpasc, a nie zeby poszczycic sie kawalkiem dobrej roboty. A jak manadzer nie patrzy, to czas na przerwe. Panuje tu takze przekonanie, co masz zrobic dzis mozesz zrobic jutro. Zgodnie z ta zasada, Chinczycy na przyklad (tak jak i Meksykanie) sprzataja restauracje przed otworzeniem.

Dramat – Po lebkach i byle szybciej. Nie poznalam Chinczyka, ktory bylby perfekcjonista. Nawet kopiowanie i nasladowanie tak do konca im nie wychodzi. Nie umieja sie skupic, tak zeby rezultat ich pracy byl bez bledu. Mysla, ze jak cos skonczyli, to jest to zrobione dobrze. Zazwyczaj jednak nadaje sie do poprawki, zeby nie powiedziec, do wyrzucenia i rozpoczecia od nowa. W pracy Chinczycy okazuja sie klebkiem ambicji bez umiejetnosci. Rzadko wykazuja sie takze polotem i wyobraznia.

Sensacja – Wszystko co dzieje sie na ulicy. Grupka gapiow otoczy wszystko i wszystkich, ktorzy zwroca na siebie uwage lub poprosza o pomoc. Ciekawski Chinczyk chcialby wiedziec o co chodzi. A moze i dorzucic swoje trzy grosze.

Dreszczowiec – Ruch drogowy. Umiejetnosci taksowkarzy odbiegaja od wszelkich norm i standaratow swiata zachodniego. A najbezpieczniej przez jezdnie przechodzic na czerwonym, po tym, jak juz wszystkie pojazdy przejada, a te na prostopadlej ulicy jeszcze nie ruszyly.

Film akcji - Darmowe jedzenie. Lunche sponsorowane przez manedzerow (z ramienia budowania zalogi, tzw. team building) i firmowe bankiety okolicznosciowe (Chinski Nowy Rok, Swieta Bozego Narodzenia, jubileusze firmy) ciesza sie w Chinach niezwykla popularnoscia. Za to codzienny lunch Chinczycy ogranicza do zupki chinskiej. Trzeba w koncu zacisnac pasa przed i po imprezach organizowanych przez pracodawcow, na ktorych mozna znalezc niebianskie rzeczy dla podniebienia i niemal wszystko, na co Chinczycy sami sobie pozwolic nie moga lub nie chca.

Film religijny - Pieniadze. Jedna ze spolecznosci w filmie Star Treck byli Ferengi, ktorych cala kultura oparta byla na handlu. Chinczycy zawsze przypominali mi tych fikcyjnych bohaterow i mam wrazenie, ze moze i byli wzorem dla autorow scenariusza. Jak Ferengi, Chinczycy nie sa tak zainteresowani wolnoscia slowa jak pieniedzmi. Nie koniecznie, zeby je wydawac. Chinczycy przede wszystkim uwielbiaja duzy stan konta.

Film obyczajowy – Stereotyp piekna. Chinskim idealem piekna jest jasna cera i krecone wlosy. Oba atuty raczej niezwykle rzadkie wsrod Chinek. W ich osiagnieciu pomagaja kosmetyki z substancjami wybielajacymi. Dodatkowo w sloneczne dni panie paraduja z parasolkami slonecznymi, deszczowymi parasolkami w razie potrzeby nie gardzac. W kwestii fryzur, salony fryzjerskie znalazly sposoby na zakrecenie chinskich silnych wlosow.

Film psychologiczny – Chinska goscinnosc. Wobec obcokrajowcow, Chinczycy umieja szybko zrzucic kajdany wlasnej kultury. Nie ma zmuszania, przemakamazania, naklaniania. “Nie, dziekuje” jest po prostu akceptowane! Chinczycy nie uzurpuja sobie prawa mowienia co ma sie robic, w przeciwienstwie do Polakow. Nie lubia konfrontacji, ale mozna z nimi rozmawiac na pewne tematy i beda bronic swojego stanowiska (ta ceche zaobserwowalam tylko u Chinczykow, ktorzy ukonczyli studia za granica).

Groteska filmowa – Na plaszczyznie kulturowej, Chiny zaczely wchlaniach zachod w drugiej polowie lat 90-tych. Wlasnie wtedy, w dobie Internetu, pokolenie lat 80-tych zaczelo dorastac by juz pozostac na bierzaco z zachodnia pop-kultura. Gorzej jest z klasyka pop-kultury do tego momentu. Przyklad: Latem zeszlego roku Starbucks promowal swoje nowe napoje zapraszajac klientow na przejazdzke odkrytym autokarem po ulicach Shanghaju. Wydarzeniu towarzysz spiew gitarzysty. Uslyszelismy utwory, ktore dobrze brzmia zagrane tylko na gitarze. Zaden z utworow nie wprawil jednak podroznych w euforie. Podczas, gdy gitarzysta konczyl “One” zespolu U2, jedna z Chinek nie wytrzymala i odwazyla sie zwrocic mu uwage: “czy ty nie mozesz zagrac czegos co my znamy, Beyonce, Mariah Carey, Rihanna?” Nic dodac, nic ujac. W podobny sposob, Chinczykow nie wprawia w zachwyt dorobek zachodniej cywilizacji, z malarstwem, architektura, historia na czele. Moga zwiedzac Wlochy i Francje totalnie nie przykladajac sie do poznania przeszlosci tych krajow.

sobota, 6 marca 2010

Okiem obietywu

Na szlakach amerykanskich parkow narodowych najczestrzym zdaniem, ktore slyszalam od Amerykanek, bylo „Should I take a picture of you both?“, czyli „Czy chcielibyscie zebym zrobila Wam zdjecie?“ Czasami zdarzylo sie takze „Czy moglabys nam zrobic zdjecie?“ Jedyne zdanie, ktore nigdy nie padlo to „Czy mozemy sobie zrobic z Toba zdjecie?“ Ba, nie jestesmy w koncu w Chinach.

Jak juz czasami dalam sie skusic na oferte sfotografowania mnie na tle obiektu historycznego czy tez przyrodniczego, to rezultat byl oplakany. Zdjecie albo nie ostre, albo ja zaslaniam 80% obiektu, albo ktos posluzyl sie zoomem, wiec w rezultacie wyszedl portret (wolny od skojarzen miesca i czasu) a nie widok upiekszony moja osoba.

Najwiekszym rozczarowaniem byla jednak fotografia z wezem boa w Wietnamie. Los uwietrznienia tego momentu oddalam Japonczykowi. Ja przezwyciezylam strach trzymajac weza na ramionach, a na zdjeciu waz wyglada bardziej jak karnawalowe boa niz gad. W obiektywie nie znalzlo sie miejsca na ani na glowe weza ani na ogon.

A skoro juz o Azjatach mowa, mieszkancy Dalekiego Wschodu wstydza sie generalnie poprosic o zrobienie im zdjecia. Japonczycy unikaja tego zachodu nie ruszajac sie z domu bez statywu.

piątek, 5 marca 2010

Polish American

Podrozujac po 10 stanach w ciagu kazdego tygodnia poznalam kilka osob, ktorzy deklarowali, ze sa polskimi Amerykaninami (Polish American). Zaledwie jedna osoba umiala rozmawiac po polsku. Inni ograniczyli sie tylko do kilku slow, bardziej bedacych slownictwem rodzinnym (np. nerwowa chachoska), niz slowami, ktore znajdziemy w slowniku jezyka polskiego. Najczesciej umiejetnosc polskiego sprowadzala sie do nazw polskich dan, pierogi i kielbasa, nota bene dostepnych w kazdym amerykanskim supermarkecie.

Polscy Amerykanie umieli tez zawsze podac czy sa druga, trzecia, czwarta, czy nawet siodma generacja polskich Amerykanow.

czwartek, 4 marca 2010

Dzieci w Ameryce

Amerykanskim dzieciom przysluguje niezliczenie wiele praw. Rodzice za to maja, jak wszedzie, sporo obowiazkow, ktorych zaniedbanie moze sie skonczyc wizyta policji. Rodzicom dzieci pozostawionych bez nadzoru (np. w samochodzie przed sklepem) lub tym, ktorym przytrafil sie jakis wypadek groza procesy sadawe i kary (pieniezne lub typu zakazu zblizania sie do dziecka).

Z punktu widzenia podroznika jedna rzecz najbardziej rzuca sie w oczy. W przeciwienstwie do krajow Azji Poludniowo-Wschodniej na ulicach amerykanskich przedmiesc nie widac bawiacych sie dzieci. To juz nie „Cudowne Lata“.

środa, 3 marca 2010

Cudze chwalicie

Obcokrajowcy nie rzadko smieja sie z Amerykanow, poniewaz zaledwie 20 procent ich spoleczenstwa posiada paszport. Majac na uwadze wielkosc Stanow Zjednoczonych (niemal 95 procent wielkosci Europy), zroznicowaniu kraju pod wzgledem przyrodniczym, historycznym i etnicznym, a takze bogata oferte turystyczna kraju nie wydaje sie to takie dziwne. Do podrozy we wlasnym kraju nie potrzeba paszportu. Dla wielu musi zatem minac wiele zim, zanim wyrusza na podboj zagranicy. A juz nikt im nie zarzuci, ze „cudze chwala swego nie znaja“. Choc nie jestem pewna, czy Amerykanom zadarzyloby sie wogole cudze chwalic.

Ale wracajac do tematu. Na same wakacje Amerykanie udaja sie samolotem, a tuz po przylocie zazwyczaj wynajmuja samochod. Nie brakuje takze amatorow przemierzania kraju w kamperach. To glownie zajecie emerytow. Samochody i przyczepy kempingowe sa wyposazone w co dusza zapragnie. Nie rzadko ciagna takze rowery gorskie, sprzet narciarski, zestaw do odbiory telewizji satelitarnej, i oczywiscie samochody osobowe, na krotkie wypady po okolicy. Na noc zajezdzaja na specjalne miejsca postojowe dla pojazdow rekreacyjnych (RV park) lub kempingi na terenie parkow narodowych.



wtorek, 2 marca 2010

Donosicielstwo w imie przyrody

Ochrona przyrody, szczegolnie na terenie parkow narodowych, rozumie sie sama przez sie. W Stanach przyroda chroniona jest przez prawo i wszelkie dzialania szkodzace przyrodzie zwiazane z karami pienieznymi.



Ochronie przyrody i zbieraniu naleznosci pomaga usystematyzowane donosicielstwo. Choc podobno zasadniczym zadaniem formularzy, jak ponizej, jest zastraszenie i przeciwdzialanie wszelkim wykroczeniom.

poniedziałek, 1 marca 2010

Kamuflaz

Architektura nowoczesnych miast w malowniczych okolicach zlewa sie z krajobrazem. 'Kamuflazowi' podlegaja chodniki, budynki, infrastruktura elektryczna i telefoniczna. Homo sapiens stara sie nie burzyc piekna przyrody.