niedziela, 28 marca 2010

Bycie turysta nie jest proste

Podrozowanie jak kazde zajecie z czasem meczy. Czasami pozostawia niedosyt, czasami wrecz drazni, mimo, ze jestesmy w tych krajach goscmi.

Po pierwsze dla wielu gospodarzy, zwlaszcza tych typu lowcy turystow (tourist hunter) jestesmy tylko dochodem. W krajach takich jak Mianma, gdzie wiele towarow jest tylko w zasiegu zamozniejszej czesci spoleczenstwa, kazdy turysta sprawia wrazenie czlowieka bogatego. Przybysz ze swiata zachodniego jest niczym bank, z ktorego mozna wyciagac pieniadze. Lowcy turystow nie sa wcale zainteresowani miedzykulturowym dialogiem.

Po drugie, ze wzgledu na bariere jezykowa nie wiele mozemy dowiedziec sie od lokalnej ludnosci. Podczas gdy ci, ktorzy wladaja dobrze angielskim, nie rzadko nie umieja wyjasnic wlasnej kultury i historycznie lub obyczajowo uzasadnic pewnych zaleznosci, zachowan i wartosci. Okazuje sie, ze czasami najwiecej mozna dowiedziec sie i tak z ksiazek i filmow dokumentalnych, w komforcie wlasnego pokoju dziennego.

Po trzecie, jako klient-turysta niestety mamy do czynienia z marna jakoscia uslug w wielu miejscach. Firmy obslugujace turystow nie rzadko nie przykladaja sie do swojej pracy, wiedzac, ze nie moga liczyc na powtorny utarg z ta sama osoba. Na ich korzysc dziala takze fakt, ze po urlopie wszystkie zle doswiadczenia puszczamy w niepamiec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz