niedziela, 28 lutego 2010

Nie tylko Made in China

Wiele rzeczy na Zachodzie przypomina Chiny. Male i niepozorne niuanse wplataja sie w nasze zycie niepostrzenie.

1. Typowa dla Chinczykow, sztuka kaligrafii woda, jest jedna z atrakcji nawet na Florydzie. W parku Disneya slowa na chodniku znikaja szybciej niż sie pojawiaja.

2. W wielojezycznej Szwajcarii jak w Chinach nazwiska w adresach mailowych pisane sa wielkimi literami, zeby moc je bez problemu rozroznic od imienia.

3. Amerykanie w calym swoim zamilowaniu do akronymow, stworzyli nowe angielskie slowo oznaczajace "skrzyzowanie" xing, gdzie x symbolizuje krzyzyk, zatem wiec Cross“ing”.





Slowo xing zadomowilo sie juz takze w Niemczech poprzez platforme XING, internetowa siec profesjonalistow i przedsiebiorcow.

W Chinskim "xing" znaczy nazwisko.

sobota, 27 lutego 2010

Nowe szaty cesarza

Slawa polskich pomidorow siegnela Anglii. Poznany przeze mnie Brytyjczyk wspomina, ze jego znajomi Polacy ubolewaja nad jakoscia brytyjskich pomidorow, jednoczesnie zapewniajac, ze tylko w Polsce mozna jeszcze zjesc prawdziwe pomidory.

Za granica pomidor jest tylko czerwona kulka, nie pachnie i nie smakuja jak pomidor. Na dzisiejszym sniadaniu mialam podobne doswiadczenie, miala byc jajecznica, a byly jakies zolte grudki, nie pachnace i nie smakujace jak smazone jajka.

Zupelnie jak nowe szaty cesarza.

piątek, 26 lutego 2010

Guma do zucia

W San Luis Obispo guma do zucia doczekala sie miejsca, w ktorym zurzyta nikomu nie przeszkadza.



Wlasciwie nie wiem, gdzie i kiedy Amerykanie zuja gume, bo nie widac tej czynnosci za wiele.

czwartek, 25 lutego 2010

Na drodze

Z czterema tysiacami kilometrow po amerykanskich drogach za pasem, czas na kolejna rekleksje o absurdach i niezlych rozwiazaniach ministerstwa transportu.

1. Brak znakow "droga z pierwszenstwem przejazdu" i "droga podporzadkowana" jest kontraproduktywny. W zamian wszystkie drogi oszyldowane sa znakiem stopu. Nie obowiazuje tez zasada, pierwszenstwa pojazdu po prawej stronie. Wychodzi na to, ze pierwszy rusza ten, kto pierwszy byl na skrzyzowaniu.

2. Ustawienie znaku "Nie wyprzedzaj" w miejscu gdzie rozpoczyna sie ciagla linia pomiedzy pasami ruchu w przeciwlym kierunku jest zwyklym przeinwestowaniem. No chyba, ze w Arizonie, nikt poziomych znakow nie rozumie.

3. W Kalifornii pas ruchu oznaczony rombem, zarezerwowany dla autobusow i samochodow z pasazerami (tzw. carpool), jest udanym sposobem na ograniczenie ruchu samochodowego w zakorkowanych miastach. Poniewaz wiekszosc samochodow jedzie tylko z kierowca, pas ten jest szybszy gwarantujac oszczednosc czasu, a w przypadku, kiedy dwaj pracownicy zdecydowali sie na wspolny dojazd do pracy takze i pieniedzy i srodowiska naturalnego.

4. Swiatla u wjazdu na autostrade rozladowuja ruch. Zmiana pomiedzy czerwonym a zielonym nastepuje szybko i tylko jeden samochod winien przejechac na zielonym.

5. Takze i w tym kraju nie brakuje dziurawych drog.

środa, 24 lutego 2010

Bloki mieszkalne z "ochrona" i zamkniete osiedla

W Hong Kongu niemal wszystkie budynki mieszkalne maja swoich strozy nocnych. I dziennych. Jedni czuja sie z tym faktem bardziej bezpieczni. Innym to przeszkadza. W rybryce "szukam mieszkania" nie brakuje ogloszen, w ktorych autorzy wymagaja brak jakiejkolwich ochroniarzy, storzow, cieciow.

W Hong Kongu sa takze osiedla domkow jednorodzinnych otoczonych murem (gated communities). Ten fenomen zaistnial juz tez w Chinach. Nie jest rozniez obcy nad Wisla. W Stanch, wedlug programu "Prawdziwe panie domu hrabstwa Orange", 7 milionow gospodarstw domowych zyje w zamknietych osiedlach.

wtorek, 23 lutego 2010

Kalosze

Deszczowa pogoda wprawdzie podrozowaniu nie sprzyja, ale uwidacznia elementy rzeczywistosci, ktorych w ciagu innej aury nie bylibysmy w stanie zaobserwowac.

W deszczowe dni, Amerykanki siegaja po kalosze. Od przedszkola nie wiedzialam tylu par w jednym miejscu co na University of California w Berkley.

poniedziałek, 22 lutego 2010

Znaki ostrzegawcze

W Polsce mamy dwa znaki ostrzegawcze odnoszacych sie do zwierzat, uwaga na zwierzeta lesne i uwaga na zwierzeta gospodarcze.

W Stanach znaki ostrzegaja o konkretnych zwierzetach. Sa wiec znaki przedstawiajace misie, dziki, jelenie, pumy, krowy, konie, kaczki, itd. itp.



niedziela, 21 lutego 2010

Mowa niewerbalna

Film “Bekarty wojny” Quentina Tarantino zwrocily uwage na tak banalna roznice miedzykulturowa, jak pokazywanie cyfr na palcach rak. Europejscy widzowie dowiedzili sie, ze podczas gdy sami pokazuja trzy uzywajac kciuka, palca wskazujacego i palca duzego, a zginajac pozostale, Anglosasi lacza kciuk z palcem malym, pokazujac wyprostowane palce w srodku.

Chinczycy za to tworza kolko kciukiem i palcem wskazujacym, tak ze trzy wskazywane jest przez palec duzy, serdeczny i maly. Gest, ktory w Ameryce i swiecie nurkow bardziej obowiazuje jako niewerbalne “ok”.

Dwa inne elementy mowy niewerbalnej, ktore rzucily mi sie w oczy w Ameryce, sa nastepujace:

Kichajac lub kaszlac Amerykanie zaslaniaja buzie rekawem, a nie dlonia bez husteczki. Trzeba przyznac, ze jest to dosc higieniczne.



Jedzac obiad Amerykanie trzymaja lewa reke pod stolem. Moze to pozostalosc po dzikim zachodzie, gdzie kazdy szanujacy sie kowboj jedna reke trzymal zawsze na pistolecie.

sobota, 20 lutego 2010

W poszukiwaniu interakcji i komunikacji

Przelotne rozmowy z nieznajomymi sa w Stanach szalenie popularne. Amerykanie sa pelni powierzchowna otwartosci, wyluzowani i skorzy by zamienic pare slow. Oczywiscie jedni bardziej niz inni. Mistrzow small talku mozna jednak spotkac niemal w kazdym miejscu i o kazdej porze.

Cynik powiedzialby, ze Amerykanie sa glodni kontaktu z innymi. Wlepieni w ekranu komputera czy telefonu komorkowe w pojedynke, tesknia za ekranem telewizynym w rodzinym gronie, a nawet ekranem kinowym z natlokiem nieznajomych. Dlatego kawiarnie przezywaja renesans. Oferuja tlum. Zaspakajaja potrzebe bycia kolo kogos bez bycia z kims. Nikt nie przyszedl tu napic sie kawy, bo przeciez najnowszy ekspres ma w domu; skorzystac z internetu, bo szybki dostep do siecie tez ma w domu; porozmawiac z innymi, bo po co mu ten laptop i sterta papierow.

Ah ten wyindywidualizowany styl zycia, w odosobnieniu, w pojedynke. Ludzie marza o wlasnych czterech scianach, w ktorych i tak im sie samemu zyc i pracowac nie chce. A konsumpcja programow telewizyjnych nie jest dlugosieznym substytutem interackji miedzyludzkiej. Ludzie gonia za wlasnym samochodem, w ktorym procz radia innych glosow nie slychac a o dialogu nie ma kompletnie mowy.

piątek, 19 lutego 2010

Cos wspolnego

O ile czasami latwiej jest mowic o roznicach, kontynuuje poszukiwanie rzeczy wspolnych dla ludzi roznych kultur. Procz najbardziej sztandarowego zachowania, a mianowicie sposobu spedzania swiat, w rodzinnym gronie i przy suto zastawionym stole, na mojej liscie znalazly sie nastepujace zachowania:
* Noszenie zdjec bliskich w portfelu;
* Oznakowanie miejsca wypadkow samochodowych z zabitymi, poprze ustawianie tablic, krzyzy, kapliczek, itp. przy drodze; ku pamieci, ku przestrodze;
* Wrzucanie monet do fontanny na szczescie;
* Machanie do pasazerow pociagu albo liczenie wagonow przez dzieci;
* Delektowanie sie popcornem w kinie, bardziej niz w jakim kolwiek innym miejscu.

czwartek, 18 lutego 2010

Sarna, ktora popelnila samobojstwo

W drodze do Portland sarna wybiegla na droge i biegla jak mucha do swiatla. W autobusie az sie zatrzeslo, kiedy walnela w maske. Towarzyszyl temu tez stanowczy huk.

środa, 17 lutego 2010

Po dzikimi zachodzie ani sladu

Zgodnie z zasada “moja wolnosc konczy sie gdzie zaczyna twoja”, w Stanach jest bardzo duzo regulacji. Prawie na kazdym kroku, prawie do wszystkiego, np. zakaz halasu po godzinie 22.00, zakaz jazdy na mopecie z pasazerami, zakaz palenia 20 metrow od wyjscia z budynku.

Miasta i miasteczka wysadzone sa znakami informujacych czego nie mozna. Jak na panstwo prawa przystalo nie brakuje sformulowan “nielegalne”, "zakazane przez prawo", "prawo zakazuje...".



Regulacje roznia sie pomiedzy stanami, czasami ekstremalnie.

O dzikim, nieuregulowanym zachodzie przypomina juz chyba tylko brak zakazu chodzenia po trawnikach, wszechobecny w Chinach.

W Stanach nie ma takze zadnej regulacji odnosnie imion.

wtorek, 16 lutego 2010

O Hong Kongu

W pierwszym miesiacu pobytu w Hong Kongu, wyslalam taki report do Europy. Przez kolejne lata nic sie w tych kwestiach nie zmienilo. Moze z wyjatkiem chinskich napisow, ktorych bylo coraz wiecej i wiecej.

1. Pogoda w Hong Kongu bywa gorsza niz w Anglii. Jak nie pada, to mgla. Mozna by tu bylo chodzic w okularach przeciwmgielnych.
2. Wszedzie dominuja chinskie napisy. Tubylcy dalej cienko mowia po angielsku.
3. W pomieszczeniach i srodkach komunikacji jest zimno. W lecie od klimatyzacji. W zimie z braku systemow grzewczych.
4. Za przejazd w srodkach transportu i w sklepach typu Zabka placi sie karta magnetyczna. To bardzo praktyczne. Karte mozna tez wszedzie latwo doladowac.
5. Ludzie na przystankach ustawiaja sie grzecznie w kolejke, tak jak w Portugalii. Nie wszystkim uda sie wsiasc do pierwszego autobusu, ktory nadjedzie, ale nikt sie nie pcha.
6. W centrum miasta jest duzo tzw. chodnikow na podwyzszeniu (elevated walkway). Ruch pieszych odbywa sie na tych kladkach, przebiegajacych w poprzech i w zdluz ulic.
7. W calym Hong Kongu telefonowanie z telefonow stacjonarnych jest darmowe.
8. Na przejsciach granicznych z Chinami jest mierzona temperature, zeby wychwycic osoby z goraczka. W uzyciu sa tu kamery termowizyjne, wyswietlajace obraz temperatury ciala przechodzacych przed nia podroznych, na monitorach.

poniedziałek, 15 lutego 2010

Fajerwerki

Rok Tygrysa przywitano takze w China Town w San Francisco tradycyjnymi chinskimi kapiszono-fajerwerkami.



Obcokrajowcy na daremno gonili za halasem z uniesionymi glowami szukajac na niebie kolorowych fajerwerkow. Tradycyjne chinskie fajerwerki robia tylko duzo dymu i halasu.

niedziela, 14 lutego 2010

Dzentelmen i Dama

Mozna je spotkac w kazdym kraju, czy to w Polsce, czy to w Stanach, ba, takze w Chinach. Nosza buty i torebke w tym samym stylu. Ida z torebka do toalety. Otwieraja listy nozykiem do otwierania listu. Przecieraja okulary naelektryzowana szmatka do okularow. Zakladaja okulary sloneczne, jak tylko sie troche plomykow slonca pokaze.

Jednym slowem damy, ktore takze nie depiluja sobie brwi w miejskiej komunikacji, nie robi makijazu na stacji metra, czy nie poprawiaja szminki na ustach przy stole.

Zachowanie damy wydaje sie byc uniwersalnym wzorem zachowan, ponadkulturowym, ponadczasowym.

Pojecie dzentelmena to juz z gola inna historia. Co kraj to obyczaj.

sobota, 13 lutego 2010

Instrukcje obslugi

Swego czasu swiat obieglo zdanie z instrukcji obslugi kuchenki mikrofalowej o tym, ze nie powinno sie do niej wsadzac kota. Niejeden uznal wtedy, ze taka informacja jest dowodem na amerykanska glupote.

Instukcje mozna spotkac w Stanach na kazdym kroku.

Najbardziej zaskakujace sa te umieszczone przy przejsciach przez jezdnie, informujace o tym co oznaczaja sygnaly wyswietlane dla pieszych. Niejeden powiedzialby, ze ta umiejetnosc powinna byc juz przyswojona w pierwszej klasie.



Najbardziej sympatyczna instrukcje spotkalam w Disneylandzie. Niejeden zapewne sie tez usmiechnie.

piątek, 12 lutego 2010

Przywitanie i pozeganie

W kontaktach zawodowych uscisk prawej dloni jest niemal uniwersalnym zwyczajem. Aczkolwiek dla wielu zbyt formalnym, bo odstawianym do lamusa tym szybciej:
* Im bardziej pracownicy poznaja sie blizej i zawieraja przyjaznie,
* Im wiecej kultywuja stosunki towarzyskie poza praca i
* Im rzadziej sie widuja, ze wzgledu np. na fakt pracowania w innych biurach.

Roznice w rytualach powitalnych i pozegnalnych w sferze prywatnej moga niejednego wprawic w zaklopotanie. W Stanach najbardziej rozpowszechniana forma jest objecie, na przeciwko siebie lub bokiem, dotykajac sie tylko ramionami.

W Niemczech uscisk dloni jest nieodzownym elementem powitania i pozegnania. Standard oczywiscie sugeruje uscisk prawych dloni, ale Niemcy nie odmowia sobie takze uscisniecia lewymi dlonmi badz uscisniecia ramienia, jezeli dlonie drugiej osoby sa zajete. Przy wiekszych zgromadzeniach, gdzie w pomieszceniu nie ma zbyt wiele miejsca, lub czasu, spoznialscy z landow wschodnich ogranicza sie do zapukania w stol, jako wyraz pozegnania i powitania sie ze wszystkimi na raz.

Austryjacy i Szwajcarzy izoluja sie od niemieckich korzeni przez zwrot ku “pocalunom bez uscisku dloni” typowych dla Francuzow, Wlochow i Hiszpanow.

Az teskno do obcowania z Chinczykami, wolnego od metlika w glowie. W kontaktach prywatnych z Chinczykami wystarczy powiedziec czesc na powitanie i czesc na pozegnanie, niezaleznie jak rzadko sie ze soba widzimy. W Hong Kongu powszechne jest takze zamachanie kilka razy otwarta prawa dlonia, w lewo i w prawo. W obu miejscach nie trzeba takze przypieczetowac wymiany imion usciskiem dloni. Chyba, ze Chinczycy chca zademonstrowac wrazliwosci miedzykulturowa i profesjonalizm, szczegolnie w kontaktach zawodowych.

czwartek, 11 lutego 2010

Samochody

Samochod jest nieodzownym elementem kultury amerykanskiej. Umiejetnosc prowadzenia samochodu jest dla doroslego tak zasadnicza jak umiejetnosc chodzenia dla bobaskow. De facto, w Ameryce, a zwlaszcza na wioskach, przedmiesciach, i w malych miasteczkach, bez samochodu czlowiek traci poczucie wolnosci i niezaleznosci, najistotnieszych wartosci w Ameryce. Mimo wszystko nie brakuje miast z dobrze rozwinieta komunikacja miejska (np. Honolulu) i podmiejska (np. Chicago).

Samochod to takze nieodzowny atrybut kawalerow. Gdyby nie te piorunskie odleglosci jak okiem siegnac, nie powstalby zapewne znany z filmow rytual odbierania panny z domu w drodze na randke i odstawienia jej z powrotem po randce.

Wreszcie, w Stanach 10 minut jazdy samochodem to blisko, podczas gdy 10 minut na piechote to daleko.

środa, 10 lutego 2010

Nad morzem

W Azji poszukiwanie dojscia do plazy to czasami zadania dla Sherlocka Holmes.



Nie znajdzie sie tam takze kranikow z pitna woda.



Oba zadania sa dziecinnie proste na Hawajach.

wtorek, 9 lutego 2010

Bezpieczenstwo na dworcach

Pisalam juz o praktykach pozwalajacym „niepodroznym” wejsc na obszar odbioru bagazu na lotnisku. Niepochlebnie. Ku mojemu zaskoczeniu ten koncept jest takze bardzo rozpowszechniony w Stanach.

W tej kwestii Chiny pozostaja dokladnym przeciwienstwiem. Ograniczenie ruchu „niepodroznych” dotyczy w tym kraju takze dworcow kolejowych.
1. Przy wejsciu na dworzec trzeba przejsc przez kontrole osobista z przeswietleniem wszelkich bagazy wlacznie.
2. Wejscie do poczekalni odbywa sie tylko za okazaniem biletu na pociag.
3. Na peron mozna wejsc tylko wtedy, gdy zostana otworzone bramki odgradzajace poczekalnie od kladek prowadzacych na perony. Wypuszczeniu pchajacych sie podroznych (ktorzy nie wiadomo czemu sie pchaja, bo kazdy ma miejscowke) towarzyszy zazwyczaj druga kontrola biletow.
4. Przed wejsciem do pociagu, bilety sprawdzane sa po raz trzeci.
5. Zeby opuscic dworzec, trzeba przejsc przez bramki, na ktorych, bilety beda sprawdzane ostatni raz.

Podobne praktyki byly rowniez rozpowszechnione w Polsce lat 60-letnich XX wieku.

poniedziałek, 8 lutego 2010

Pranie

W Stanach niezwykle popularne sa samoobslugowe pralnie wyposazone w cztery typy maszyn.


Automat do rozmienienia dolara na cztery dwudziestopieciocentowki.


Automat z proszkami do prania.


Pralka.


Suszarka.

Pralnie oferujace “wypranie i poskladanie” zdominowane sa w Stanach przez Chinczykow. Majac na uwadze, ze w samych Chinach serwis ten nie jest zbyt efektywny, to troche smieszne. Chinczycy kalkuluja cene uslugi na podstawie cen za sztuke, ktore sa rozne dla roznych czesci garderoby. Oddanie prania wiaze sie zatem z wielkim liczeniem. Najpierw sagregowanie, potem liczenie ile podkoszulek, ile par skarpetek, itd. Potem wszystko przekladane jest jeszcze raz i liczone od poczatku. Nie daj bog, zeby byla jakas niezgodnosc, bo wtedy liczenie zatrznie sie po raz trzeci. Podczas gdy caly process zajmie dwa-trzy dni, bo pralnia bedzie suszyc wyprane ubrania na sznurku.

A mozna by przeciez, tak jak w Hong Kongu, zwazyc brudne pranie; w koncu uliczna pralnia to nie hotel pieciogwiazdkowy.

niedziela, 7 lutego 2010

Reklama na murze

Reklamy malowane na murze w Gwatemali.





W Chinach malowane sa tylko numery telefonow komorkowych. Najczesciej przy uzyciu pieczatek.

sobota, 6 lutego 2010

Mity o Chinach

1. Chinczycy nie lubia alkoholu. Lubia i to nawet w duzych ilosciach. W dyskotece nie zamawia sie drinka, tylka cala butelke whisky. Chivas Regal bije rekordy popularnosci. Pije sie ja z zielona herbata lub innym niegazowanym napojem chlodzacym. Chinczycy lubia tez wypic piwko do obiadu!

2. Chinczycy sa niesmiali. Sa smiali, zwlaszcza jezeli brakuje przedstawicieli odmiennej plci. Chinczycy maja takze bardzo mala przestrzen osobista. Pewnie dlatego nie wiele sobie robia z przepychania i przypadkowych otarc z innymi przechodnimi, na ktore obcokrajowcy w pierwszego swiata reaguja szybkim “przepraszam”. Nawet Chinki, ktore poznaje sie w sferze zawodowej, chwytaja chetnie pod ramie, ciagna, by wyminac przechodniow, czy tez klada glowe na ramieniu.

3. Chinczycy wygladaja wszyscy tak samo. Nie. Sa tak samo roznorodni jak Polacy. W zasadzie trudno jest znalezc podobienstwo miedzy rodzicami i ich dziecmi. Moze obcokrajowcom brak wprawy. Chinczycy z polnocy roznia sie zasadniczo od tych z poludnia. Sa wyzsi, maja wezsze nosy, wezsze usta, jasniejsza cere. Zdazaja sie takze albonisi, z biala cera i kasztanowymi lub siwymi wlosami.

4. Prawa czlowieka lamane sa w Chinach codziennie. A gdzie nie sa? Ale np. niepelnosprawni wydaja sie w Chinach bardziej zintegrowani z reszta spolecznestwa niz w innych krajach. Infrastruktura dla niewidomych jest wszechobecna, w metrze, biurowcach, blokach mieszkalnych. Na chodnikach sa rzedy plytek z wypukleniami, ktore wyznaczaja droge i informuja o zbliajacych sie przejsciach przez jezdnie. Zmianie swiatel towarzyszy kolatanie.

piątek, 5 lutego 2010

Planowanie i optymizacja procesow

Po czterech podrozach PKS-em w Stanach Zjednoczonych, Greyhound, nasuwa mi sie jeden wniosek w kwestii planowania i optymizacji procesow. Zeby proces byl efektywny i wydajny, nalezy postawic sobie pytanie, czy osoba nie znajaca naszego jezyka lub nie wladajaca nim wystarczajaco dobrze rozumie process i wie co robic.

Jezeli zatem odpowiedz jest negatywna, proces powinien byc tak uproszcony zeby zminimalizowac zastosowanie komunikacji werbalnej. Wspanialym przykladem pozostaje metro w Mexico City.

Greyhound to dokladne przeciwienstwo, a im dalej na Poludnie Stanow tym gorzej. Pasezorowie informowani sa o trzech roznych bramkach skad beda wchodzic do autokaru, nie wiedza, ze musza odprawic bagaze przewozone w bagaznikach, nie rozumieja w ktorej kolejce maja sie ustawic, nie mowiac juz o takich, co sie pchaja bez kolejki.

Podobnie jak w Chinach, ochroniarze wiedza najwiecej i chyba z nudy pomagaja podroznym. Mimo ich wielu nawolywan i powtorek, dalej balagan i zamieszanie.

czwartek, 4 lutego 2010

Cechy Amerykanow

Pisalam juz o indywidualizmie i glebokiej potrzebie wyboru Amerykanow. Ta ostatnia manifestuje sie takze w podejsciu Amerykanow do przyjaciol/znajomych i rodziny, ktorych mozna sobie znalesc (a wiec ma sie wybor) i nie (a wiec nie ma wyboru). Poza tym na kolana powala rozdrobnienie palety produktow w sklepach. Najlepszym przykladem jest serek grani, ktory wystepuje tu w wersji gruboziarnistej i bardzo drobnej, tak jakby ludzie naprawde tracili energie na decyzje, ktory rodzaj preferuja. Oblednie bogata jest tez oferta edukacyjna. Od certyfikatow, dyplomow, jedno- czy dwudniowych kursow, zajec, seminariuw, glowa peka. A wszystko jest jedynie kwestia kosztow.

Moja liste typowcyh amerykanskich cech poszerzylabym o nastepujace trzy przymioty.

1. Wygoda
Amerykanie kochaja wygode, moze i na pograniczu z wygodnictwem. Nic dziwnego, ze sa tu samozamykajace sie lodowki, automatyczne pasy na przednim siedzeniu, czy tez ruchome schody przed i w silowni. Domownicy splukuje odpadki organiczne sie w rozgniatywaczu w zlewie. Rowerzysci zamiast sie obracac spogladaja w lusterka wsteczne zamonotwane na ich kaskach.

2. Pozytywne myslenie
Amerykanie sa optymistami. Od dziecka kultura socjalizuje wszystkich do pogodnego patrzenia na swiat. Pozytywne myslenie wdraza sie pytaniem “jak sie masz?” i jak powszechnie wiadomo, jest na to pytanie tylko jedna odpowiedz. Rzadko mowi sie tutaj o problemach (problems). Ludzie chetniej rozmawiaja o wyzwaniach (challenges) czy tez umawiaja zagadnienia i poruszaja rozne kwestie (issues). Porazka w Stanach jest lekcja, a nie ciezkim bagazem z przeszlosci. Ludzie sa tutaj przekonani, ze moga przenosic gory, jezeli tylko zechca. Wszystko co ludzie w zyciu moga osiagnac jest krzywa ich ambicji, inicjatywy i samozaparcia.

3. Brak cierpliwosci
Amerykanow daleko do stoickiego spokoju. W Ameryce chciec to nie tylko miec, to przede wszystkim miec teraz i zaraz. Amerykanie kupia wszystko co jest szybkim rozwiazaniem problemu. Chrapiesz? Powinienes spac ze doustnym kagancem – sugeruje telereklama. Nikt nie traci czasu, zeby zglebic temat i zaadresowac przyczyne problem a nie jego skutki. “Quick fix” jest chyba tez dobrym wytlumaczeniem powszechnej akceptacji rozwodow.

środa, 3 lutego 2010

Ochroniarze w Chinach

W Polsce stanowisko ochroniarza wymagala rozbudowanych miesni i sily, ktorej wlasciciel nie wacha sie uzyc. Jezeli nie ma sie poakznej postury, to mozna byc zaledwie cieciem.

W Chinach każdy może być ochroniarzem. Wysoki – niski, wysportowany – z brzuszkiem, zwinny - ociezaly, mlody – w podeszlym wieku. Obowiazki ochroniarza w Chinach polegaja najczesniej na zaspakajaniu wlasnej ciekawosci i wcipskosci. Ale na powaznie, na wskazywaniu drogi, przypominaniu o obowiazkach obcokrajowcow (np. zameldowanie sie na policji) i generalnemu udzieleniu informacji (np. w banku ochraniarz pomoze w zajeciu odpowiedniej kolejki).

Prawdziwych ochroniarzy wyrozniaja w Chinach kamizelki kuloodporne i bron palna, nieznanego mi blizej typu. Zazwyczaj widac ich w opancerzonych pojazdach eskortujacych gotowke miedzy bankami albo w nocnych klubach.

wtorek, 2 lutego 2010

Chinskie imiona

Amerykanski indywidualizm przejawa sie takze w imionach. Nie rzadko imiona sa wyszukane, zeby nie powiedziec, nie sa imionami w powszechnym tego slowa znaczeniu. Podczas gdy prosby o przeliterowanie imienia przez nowo poznana osobe jest warunkiem koniecznym do jego zrozumienia.

Lecz tak naprawde chinskie imiona to dopiero unikaty. W oryginale przypominaja imiona typowe dla Indian, np. “Tanczacy z Wilkami” czy “Podniesiona Piesc” i trudno jest spotkac dwie osoby o tym samym imieniu.

Zeby ulatwic komunikacje z obcokrajowcami, Chinczycy przybieraja obcojezyczne imiona kierujac sie latwoscia zapamietania, wymowy i zapisu (bez koniecznosci przeliterowywania, ktore niejednemu Chinczykowi bez przeszkod nie przychodzi). Zazwyczaj imiona zapozyczane sa z jezyka angielskiego, ale Chinczycy takze chetnie tlumacza swoje rodzime imiona na angielski. Mamy wtedy zaszczyt poznac Candy, Cookie, Candle, Apple, Fish, Sugar, Jelly, River, Snow, Green, Superboy, Shellboy, Cute, Pretty, Sweety, Purple, czy tez Fish. Smiech na sali.

Pracownicy francuskich lub niemieckich firm lubia takze przyjmowac francuskie lub niemieckie imiona, np. Jean-Michel, Pierre, Heinrich czy Heidi.

poniedziałek, 1 lutego 2010

Meka wyboru

Amerykanie slyna z wyindywidualizowanego stylu zycia. Promowanie “niezaleznosci” sprzyja ekonomii, gdyz zycie w pojedynke wiaze sie z wzmozonym zapotrzebowaniem np. na sprzet AGD. Ostatnie bastiony kolektywizmu, wspolne biesiadowanie w restauracji, obalane sa w tym kraju artykulami w stylu “Jak cieszys sie wyjsciem do restauracji w pojedynke”.

Indiwidualizm idzie w parze z niemal nieograniczona iloscia alternatyw i mozliwoscia dokonywania wyboru bez koniecznosci kompromisu. Amerykanscy klienci to uwielbiaja i amerykanscy kelnerzy udawadniaja, ze nawet zwykle zamowienie napoju chlodzacego mozna obrocic w upowaznienie klienta do podjecia wielu “waznych decyzji”
- co do picia?
- z puszki czy z butelki.
- z cytryna (czy bez).
- z dodatkowa porcja lodu (czy nie).
- dolewka (czy nie).

A wszystko to prawdopodobnie w pogoni za szczesciem.