poniedziałek, 8 lutego 2010

Pranie

W Stanach niezwykle popularne sa samoobslugowe pralnie wyposazone w cztery typy maszyn.


Automat do rozmienienia dolara na cztery dwudziestopieciocentowki.


Automat z proszkami do prania.


Pralka.


Suszarka.

Pralnie oferujace “wypranie i poskladanie” zdominowane sa w Stanach przez Chinczykow. Majac na uwadze, ze w samych Chinach serwis ten nie jest zbyt efektywny, to troche smieszne. Chinczycy kalkuluja cene uslugi na podstawie cen za sztuke, ktore sa rozne dla roznych czesci garderoby. Oddanie prania wiaze sie zatem z wielkim liczeniem. Najpierw sagregowanie, potem liczenie ile podkoszulek, ile par skarpetek, itd. Potem wszystko przekladane jest jeszcze raz i liczone od poczatku. Nie daj bog, zeby byla jakas niezgodnosc, bo wtedy liczenie zatrznie sie po raz trzeci. Podczas gdy caly process zajmie dwa-trzy dni, bo pralnia bedzie suszyc wyprane ubrania na sznurku.

A mozna by przeciez, tak jak w Hong Kongu, zwazyc brudne pranie; w koncu uliczna pralnia to nie hotel pieciogwiazdkowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz