niedziela, 31 stycznia 2010

Zaskakujaca Ameryka

Amerykanie sa swiadomi jak postrzegaja ich obcokrajowcy. Wielu umie przytoczyc stereotypy o mieszkancach tego kraju: glupi, grubi i leniwi. Jak ze wszystkimi stereotypami znajda sie przyklady podwazajace ich uniwersalnosc.

Po pierwsze, jak na glupich, Amerykanie lubia zamieniac sie w moli ksiazkowych. Najwieksza na swiecie niezalezna ksiegarnia Powells w Portland (w stanie Oregon) w niedziele peka w szwach. Rownym powodzeniem cieszy sie biblioteka publiczna w Seattle (w stanie Washington), ktora na marginesie ma w swoich zbiorach kilkanascie polek ksiazek w jezyku polskim. Udalo mi sie takze poznac “rozsadnych” rodzicow, ktorzy staraja sie okielznac materializm polityka “szesciu rzeczy” wobec ich potomkow. Dzieci, ktore chcialby kupic nowa plyte, film, czy gadzet elektroniczny, musza zdecydowac, ktory z posiadanych im juz nie jest potrzebny, gdyz nie moga miec w posiadaniu wiecej rzeczy niz szesc. Wcale to takie nie glupie, nieprawda?

Po drugie, jak na kraj grubasow nie brakuje w Ameryce ludzi, ktorzy w zasadzie sa w formie. O kazdej porze dnia, mozna spotkac Amerykanow, w kazdym wieku, uprawiajacych sport na swiezym powietrzu. Zapelnione silownie calodobowe to takze nierzadkosc.

W koncu, Amerykanie nie sa az tacy leniwi. Jazda rowerem do pracy czy wyfryzowane wlosy i pelen makijaz sa dowodami, ze Amerykanie i Amerykanki nie ida po najmniejszej lini oporu. Ameryka jest takze domem wszelkich wolontariatow i inicjatyw spolecznosciowych. Do tych ostatnich wliczaja sie nawet miejskie mini ogrodki dzialkowe.

sobota, 30 stycznia 2010

Prosto w oczy

Kilka tygodni w Ameryce i przezywam pewnego rodzaju szok kulturowy, ktorego korzeni nalezaloby szukac w Chinach. Chodzi o mierzenie obcych zwrokiem. Amerykanie nie czuja sie dobrze jak sie na nich patrzy. Wlasciwie powiedzialabym, ze unikaja kontaktu wzrokowego z nieznajomymi. Ta przypadlosc jest wszechobecna nawet w uslugach. Do tej spory spotkalam tylko jedna osobe na kasie, ktora mowiac “Dzien dobry” i “Jak sie masz?” naprawde patrzyla na mnie jak na osobe a nie na klienta.

Gdzie w takim razie miejsce na Chiny? W Chinach patrzenie komus nieznajomemu prosto w oczy, np w metrze, jest kultorowo akceptowane. Chinczycy patrza z ciekawosci, z nudy, a czasami zeby wywolac to sploszenie typowe dla obcokrajowcow. Mozna sie jednak do tego przyzwyczaic i samemu obdarowywac wzrokiem wspolpasazerow. Nie ma w tym podtekstow, zlych zamiarow, czy agresji.

piątek, 29 stycznia 2010

Trywia

Od kilku dekad zachod helpi sie lepszym systemem edukacyjnym, podczas gdy krytyce podlega przede wszystkim szkolnictwo na Dalekim Wschodzie. Zarzuca mu sie miedzy innymi za silne ukierunkowane na pamieciowke zamiast ksztalcenia umiejetnosci rozwiazywania problemow.

Lecz nawet na zachodzie wiedza dalej jest w modzie. Miejsce nauk scislych zajmuje tu jednak trywia. Znajomosc druzyn sportowych, wynikow meczy, gwiazd kina, i niemal wszystkiego co sie wiaze z popkultura ostatnich 100 lat nie tylko pozwala zablysnac na szklanych ekranach, np. w Milionerach, ale takze na domowym przyjeciu podczas gry Cranium.

W XXI-szym wieku, kto nie ma w glowie, ten przede wszystkim ma takze dobry telefon z mozliwoscia podlaczenia do internetu i wie jak efektywnie obchodzic sie z internetowymi wyszukiwarkami.

czwartek, 28 stycznia 2010

Miejskie atrakcje

Co mozna zrobic w jeden dzien w San Francisco czy Seattle? Odpowiedzi moga byc rozne w zaleznosci od zainteresowan. Sugestie wydawcow map turystycznych sa jednak bardzo podobne.

W obu miastach na pierwszym miejscu polecane sa miejsca rekreacyjne, w San Francisco Fisherman’s Wharf, w Seattle Miner's Landing. Oba oferuja zakupy, jedzenie i rozrywke, zapraszaja do wizyty w Akwarium i skorzystania z atrakcji rodem z wesolego miasteczka.

Zeby zobaczyc unikatowe zabytki i miejsca upamiatniajace kluczowe wydarzenia historyczne nalezaloby miec wiecej czasu.

środa, 27 stycznia 2010

Produkty wegetarianskie

Producenci produktow wegetarianskich mysla, ze wegatarianie rozumuja tak jak wszystkozerni homo sapiens, ktorzy rozczulaja sie nad papuzka albo sarenka, ale bez ogrodek palaszuja kurczaka albo cielecinke. Niestety wegetarianie i weganie nie maja zadnych ambicji jesc imitacji kielbas, wieprzowiny, wolowiny, kurczaka, czy kaczki albo jak je tam jeszcze zwal. Miesne niejadki sa raczej zainteresowani spozywaniem produktow sojowo-warzywnych. Kropka.

Wiecej kreatywnosci panowie menadzerowie. Troche badan rynku na rzecz preferencji konsumenta i odbioru wybranego nazewnictwa produktow tez by nie zaszkodzilo.

wtorek, 26 stycznia 2010

Tozsamosc i symbole

W Ameryce flaga i herb to za malo, zeby umacniac tozsamosc pojedynczych stanow. Stany identyfikuja sie takze ze zwierzeciem, ryba, ptakiem, owadem, kwiatem i drzewem. W Salem miescie stanowym stanu Oregon, na temat wszystkich szesciu symboli mozna poczytac przed urzedem stanowym na tablicach takich jak ta:



Co z Polska? Z czym sie w zasadzie Polska powinna kojarzyc? Historycznie i przede wszystkim wspolczesnie? Kilka symboli do wyboru:

Zwierze: żubr czy krowa (ta piekna bialo-czarna krowa)
Ryba: karp czy sledz
Ptak: orzel czy bocian
Owad: biedronka czy pszczola
Roslina: ziemniaki czy mak
Kwiat: szarotka alpejska czy gozdziki
Drzewo: buk, brzoza czy wierzba
Potrawa: barszcz, bigos, czy oscypek
Budowla: Palac Kultury czy Wawel

Co z bursztynami, Krakowiankami, Syrenka?

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Importy z Chin

W Ameryce tak jak i w innych krajach, ludzie wypowiadaja sie z pogarda o produktach wyprodukowanych w Chinach. “Made in China” symbolizuje produkt slabej jakosci, za niska cene i niejednokrotnie zabierajacy miejsca pracy w ich ojczyznie. Co drugi rozmowca ugryzie sie za jezyk przypominajac sobie, ze spedzilam tam troche zycia. Ja produktow z Chin nie bronie z kazdym rozmowca, ale najwyzszy czas zdac sobie sprawe z tego, ze:
1. To co kupujemy za granica, zostalo zamowione w Chinach przez naszego rodzimego dystrybutowa/importera, ktory zna rynek i wie jakie produkty moze sprzedac i za jaka cene. Importerzy zazwyczaj probuje wynegocjocjowac jak najnizsza cene i sprzedac za ile sie da. W Polsce podobno nikt sie nie patyczkuje w towary nie przynoszacze conajmniej 400 procent marzy, nie za bardzo przejmujac sie ich jakoscia. A Chinczykow im wiecej sie scisnie na cenie, tym bardziej sie na klienta wypna.
2. W Chinach produkuje sie takze towary bedace symbolem wysokiej jakosci, jak np. buty Nike czy konfekcja Esprit.
3. Chiny sa takze kolebka swiatowych marek. Heier, producent sprzetu gospodarstwa domowego, juz obecny jest na polskim rynku.
4. Najwieksze barachlo i tak zostaje w Chinach. Kupilam kiedys hula hoop u pani na rogu. Co ja myslalam, zeby jego nie wyprobowac tam u niej. Przynioslam do domu, probuje cwiczyc (a umiem to robic), a ono tak zle wywazone, ze nawet nie chcialo sie krecic. Innym przykladem sa cieknace dzbanuszki. Nie tylko trzeba umiec nimi lac ale i zachowac stoicki spokoj i konfucjanska cierpliwosci. Zawsze jakas czarna owca sie znajdzie, nawet wsrod rzeczy martwych.

W koncu, zadna firma, wbrew temu co czasami deklaruje lub sugeruje (reklama Alpinusa), nie sprzedaje towarow na cale zycie. Kiedy pierwsze lodowki pojawily sie na rynku, mogly sluzyc 20 lat. Dzisiaj lodowki maja okres uzywalnosci okolo 15 lat, sa za to bardziej energooszczedne. Wszystko zatem w pewnym momencie ma sie popsuc a jak nie, to my chcemy je zastapic czyms nowym.

niedziela, 24 stycznia 2010

Oszczedzanie w Stanach

Glowa juz boli od reklam w Stanach przesyconych jednym przeslaniem. Dzieki danym produktom, uslugom, firmom, konsument moze “zaoszczedzic”. Spytalam kilku Amerykanow, czy takowe reklamy to efekt kryzysu gospodarczego, ale oni zapewnili mnie, ze tak bylo zawsze. Naprawde w Ameryce? W kraju nastawionym na konsumpcje jak zaden inny?

Taktyki promocyjne takze zeruja na konsumeckiej checi oszczedzania. Podczas gdy sprzedawcy patrza na rozrzutnika jak na glupca. Klade na lade jeden batonik za 1.19 dollara. Sprzedawca informuje "Dwa za dwa dollary". "Dziekuje, kupuje tylko jeden". "Jezeli kupisz dwa, zaoszczedzisz, 38 centow" mowi sprzedawca. "Dziekuje, wezme ten jeden tylko". Sprzedawca juz tylko kreci glowa.

W hypermarkecie Publix kasjer nie umieszka poinformowac mnie o tym, ze robiac dzisiejsze zakupy, zaoszczedzilam 4 dollary (chyba porownujac z cena jaka zaplacilabym w innej sieci sklepow). Mysle sobie, ale ja nie przyszlam do sklepu oszczedzac, tylko wydawac. Nikt tego nie rozumie.

Okazuje sie wiec, ze oszczedzanie jest w Stanach “sportem narodowym”. Oszczedzanie pomaga kupic wiecej produktow i zadluzyc sie na mniej (n.p. na 90 dollarow a nie na 100). Dzien bez oszczedzania jest w koncu dniem straconym.

sobota, 23 stycznia 2010

O napiwkach

W Stanach Zjednoczonych, gdzie pensje kelnerow i barmanow podobno ksztaltuja sie na poziomie 30% placy minimalnej, zasadniczy zarobek stanowia napiwki. Napiwki sa jednak takze i tu gratyfikacja za dobra obsluge. Ci, ktorzy takiej wyswiadczyc nie chca badz nie umieja dostaja uzusowe "dwa centy".

W Polsce napiwek nie jest obowiazkowy. Choc bywaja i tacy, ktorym sie wydaje, ze wymuszanie, ups, przypominanie o nim klientowi nalezy do dobrego tonu.

W Chinach w rzeczy samej, napiwki w skali ogolnokrajowej to dopiero przyszlosc. Mozna sie tu raczej spotkac z odmowa przyjecia dodatkowego grosza. Najdramatyczniej przezylam to podczas pobytu z kolega w Changshy. Rachunek wyszedl okolo 97 yuanow. Zostawilismy wiec czerwonego Mao Zedonga na stole (roznica trzech yuanow nie miala byc tu napiwkiem, a jedynie wygodnym dla nas zaokragleniem) i wyszlismy. Kelnerka wyleciala za nami wymachujac 3 yuanami. I jeszcze raz nauczono mnie, zeby sobie zycia w Chinach za bardzo nie ulatwiac.

piątek, 22 stycznia 2010

Skupiska biznesow sa dobre dla interesu

Wyobraz sobie mala kwiaciarnie, ktorej jestes wlascicielem. Jak myslisz, kiedy bedziesz miec lepszy interes:
1. jezeli nie bedzie zadnej innej kwiaciarni w promieniu kilometra, czy
2. jezeli bedzie jeszcze jedna, dwie, trzy? Co jezeli bedzie zaraz kolo Ciebie, z jednej strony, z drugiej strony, i na przeciwko?

Jaka bylaby Twoja odpowiedz jezeli bylbys wlascicielem restauracji, hotelu, kina, baru karaoke, klubu nocnego?

Ludzie z Zachodu zazwyczaj sklaniaja sie do odpowiedzi numer 1, Azjaci wybieraja raczej numer 2. I juz nie dziwia grupowiska biznesow z jednej branzy charakterystyczne dla azjatyckich miast. Na jednej ulicy mozna wiec znalezc kilkunascie kwiaciarni, na drugiej kilkunascie sklepow obuwniczych, na trzeciej kilkunascie zakladow fryzjerskich, kolejnej kilkunascie salonow masazu, kilkunascie sklepow metalurgicznych, meblowych itd. itp.

Jak to sobie wytlumaczyc? Skupiska branzowe:
* ulatwiaja zakupy klientowi (nie ma potszeby obskoczenia calego miasta),
* polepszaja sytuacje przedsiebiorcy w kwestii negocjacji z dostawcami.
* wzmacniaja rynek na nowe towary poprzez fenomen "wielokrotnych powtorzen". Jezeli widzisz trzecie lub czwarte stoisko z wata cukrowa, jestes sklonny kupic ja bardziej niz przy pierwszym stoisku.

Nalezy zapewne tez pamietac, ze i skupiska podlegaja mechanizmom nasycenia rynku i nie moga rosnac w nieskonczonosc.

czwartek, 21 stycznia 2010

Kuchnia chinska

Pojecie kuchnia chinska jest w zasadzie tak szerokie i nieprecyzyjne jak kuchni europejskiej. Poza granicami Chin wersji kuchni chinskiej jest tyle co krajow, w ktorym jest ona przygotowywana, nota bene najczesciej przez Wietnamczykow. Kto zatem w Polsce Chinszczyzne uwielbia, w Chinach moze szukac dlugo ulubionych dan. W Panstwie Srodka nie jada sie:
* surowych warzyw (niesposob wiec znalesc tutaj surowki),
* (generalnie) zimnych potraw (wyjatek: zaprawy w occie i to co zdarzylo juz ostygnac po podaniu),
* bambusa z puszki, ktory dominuje chinskie kreacje w Europie,
* kawalkow miesa bez kosci, tluszczyku i skory (sa oczywiscie wyjatki, ale za dlugo by je bylo wymieniac),
* tak entuziastycznie ryzu, jakby sie nam wydawalo. W lokalu ryz jest tylko “dopychaczem” tak zeby sie nikt glodny od stolu nie wstal.

Zeby w Chinach nie chodzic glodnym, nalezalo by tez pozbyc sie wszelkich uprzedzen w kwestii:
* jedzenia paleczkami ze wspolnych polmiskow,
* jedzenia z jednego wspomengo hotpotu i michy.

Wprawdzie w obu przypadkach do nakladania pokarmow do miseczek podawane sa innego koloru paleczki albo sitka wylawiacze, to i tak nierzadko w pewnym momencie wszyscy urzywaja wlasnych paleczek. Urzywanie przeciwnych koncow osobistych palaczek z naszego punktu widzenia z higienicznoscia tez za wiele nie ma wspolnego.

Chinczycy sa takze fanami picia zielonej herbaty, ktora nosza przy sobie w termosikach lub innych szklanych opakowaniach. Nie brakuje takze amatorow picia goracej wody.

środa, 20 stycznia 2010

Na stale w Chinach

Podczas pobytu w Hong Kongu i Chinach, wiele osob pytalo mnie “Czy to juz na stale?” Zazwyczaj odpowiadalam, ze “to na razie i nie wiem czy na stale”.

Bo czy w Chinach mozna czuc sie jak u siebie? Poczucie innosci fizycznej i bariera jezykowo-kulturowa sa na dluzsza mete meczace. Wprawdzie w sasiedztwie juz wszyscy do mnie przywykli, w warzywniaku pan kasowal mi ceny chinskie a nie te “za biala twarz”, Cong Tingting w restauracji tajskiej znala na pamiec liste zamawianych dan (do tego stopnia, ze jak zmienila sie szata graficzna menu, umiala wskazac, gdzie teraz znajduja sie moje przysmaki), kucharze w barze Sushi podawali talerzyki bez fatygowania kelnerek o spisanie zamowienia, w banku panie w okienku usmiechaly sie na wejscie i ta cieszyla sie najbardziej, na ktora moj numerek akurat wypadl; to wypuszczajac sie w inne tereny Panstwa Srodka swiadomosc bycia nietutejszym powracala z podwojna sila. Od powiekszonych oczu i otwartej buzi, po generalne oslupienie i szturchanie partnerow, zeby tez zwrocili uwage, a na wspolnych fotografiach z najmlodsza generacja konczac. W zasadzie doszlo do tego, ze dni, w ktorych Azjata na ulicy zatrzymal mnie i pytal o droge, byly jednymi z najwspanialszych. Dodawaly wiecej energii i motywacji do nauki mandarynskiego niz komplementy taksowkarzy.

Czy znikniecie w tlumie jest w jakims kraju wogole mozliwe? Jak nie akcent to nasza mowa niewerbalna sygnalizuje, ze jestesmy tu tylko goscmi.

wtorek, 19 stycznia 2010

Czego Jas sie nie nauczy...

Coz to za kultury, w ktorych tablicami trzeba ludziom przypominac jak sie zachowywac w kawiarniach, sklepach, czy biurowcach.


"Bez pocalunkow, bez usciskow dloni, bez dotykania twarzy, bez objec"


"Osoby zachowujace sie nieodpowiednio beda poproszone o opuszczenie budynku"


"Badz mily albo wyjdz"

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Zdjecia to za malo

Japonczycy sa niesamowici jezeli chodzi o obrazowania dan w restauracjach. Wszystko od makaronow po sushi, napoje i desery ma swoje trojwymiarowe plastikowe odpowiedniki. Hong Kong, ktory przoduje w kopiowaniu i adoptowaniu Japonskich trendow i mody, takze w tej kwestii dogania swojego idola.

W krajach zachodnich restauracje ograniczaja sie do zdjec. Obowiazuje tez niepisana tendencja, ze im restauracja wykwintniejsza, tym mniej fotografii.

niedziela, 17 stycznia 2010

Obcokrajowcy o Polakach, ktorych poznali we wlasnych krajach

Akt trzeci, ostatni, w ktorym zamieszczam wypowiedzi osob, ktore spotkalam podczas zeszlorocznych podrozy.

Nowozelandka zyjaca w Irlandii: "Pracowici. Nauczyli mnie paru brzydkich slow, ale umiem tez powiedziec: Jak sie masz?"
Anglik: "Moga pic tyle alkoholu."
Amerykanin (pochodzenia irlandzkiego), osiemdziesieciolatek: "Nigdy nie byli dobrzy w zadnym sporcie. Polaki za pilka nie biegali, zawsze jacys ociezali. Wszystkie dzieciaki na podworku jakos sobie fizycznie dawali rade, ale nie Polaki."
Amerykanin, dwudziestolatek: "Moj najlepszy przyjaciel jest z Polski."

Codziennie kazdy z nas zyjacy na obczyznie ma szanse kreowania obrazu Polaka i Polski. Jak ja wykorzystujemy? Co soba reprezentujemy? Co Twoi znajomi wiedza o Polsce i Polakach?

sobota, 16 stycznia 2010

Obcokrajowcy, ktorzy byli w Polsce, o Polsce i Polakach

Akt drugi: Ponizej wypowiedzi (w cudzyslowiu, aczkolwiek w wolnym tlumaczeniu) obcokrajowcow, ktorzy byli w Polsce na wakacjach. Wiekszasc z nich to przypadkowo poznane osoby, ktore podzielily sie swoimi wrazeniami w momencie wymiany informacji ich i moim kraju pochodzenia.

Chinka: "Wszystko jest godne zapamietania: ludzie, niebo, kwiaty, nawet podlogi." Kto byl w Chinach jest w stanie zapewne zrozumiec.
Niemcy: "Szalenie mila obsluga w restauracjach."
Dwoje Anglikow: Z uniesiatym kciukiem do gory "Polska jest wspaniala. Bylismy w Krakowie i Zakopanem, Ludzie szczerzy, prosto z mostu, nie trzeba zgadywac, co im w duszy gra. Wysmienite jedzenie. Chetnie pojedziemy jeszcze raz"
Dwoje Holendrow: "Bardzo nam sie podobalo, ale dlaczego wszedzie serwuja wode gazowana"
Singaporczyk i Birmijka: kliknij tutaj.

Co Wy slyszeliscie o Polsce i Polakach od obcokrajowcow, ktorzy byli w naszym kraju?

piątek, 15 stycznia 2010

Obcokrajowcy o Polsce i Polakach

Dzisiaj znalazlam na internecie zapiski Adama Bolanrena Dagougou. Adam poruszyl ciekawy temat, z czego slynie Polska. Odpowiedzi, choc zapewne nie wyczerpujacej, poszukajmy w trzech aktach.

Tutaj pokrotce opinie, stan wiedzy i asocjacje z Polska i Polakami, z ktorymi ja sie spotkalam w nastepujacych krajach.
* Hong Kong: sasiad Niemiec, kraj Europy Wschodniej (sic!), piekne kobiety, piekny kraj.
* Chiny: Chopin, Maria Curie, Walesa, Wyborowa (glownie dzieki kampani reklamowej “There is no V in Wodka”, odwolujacej sie do polskich korzeni produktu, autorstwa agencji W+K Amsterdam), Warszawa, kraj, ktory tak jak Chiny zostal zaatakowany przez faszystowskiego sasiada, lecz ktory doczekal sie przeprosin, na ktore Chiny dalej od Japonii czekaja.
* Birma: Walesa, wzor do nasladowania w kwestii pokojowej zmiany ustroju w 1989 roku.
* Filipiny: Papiez Polak.
* Wietnam: kliknij tutaj.
* USA: Glupota, bo jak mozna bylo dac sie zaskoczyc przez armie Hitlera i z braku przygotowania ulec tak szybko.

Co Wy slyszeliscie o Polsce i Polakach od ludzi, ktorzy nigdy w naszym kraju nie byli a i z wieloma Polakami nie obcowali?

czwartek, 14 stycznia 2010

Gdzie marzenia sie spelniaja

Energiczny marsz i usmiech na twarzy. Iskierki w oczach i aparaty fotograficzne probujace wszystko ogarnac. Gdzies w gorze unosi sie aura szczescia.

Dzien po dniu na Golden Gate w San Francisco realizuja sie marzenia turystow. Golden Gate jest ikona turystyczna rowna wiezy Eiffla, Kremlowi, placu Sw. Piotra czy Time Square. Spacer po moscie wywoluje tyle emocji co przejazdzka promem pomiedzy polwyspem Kowloon i wyspa Hong Kong, wycieczka w delcie Mekongu, przekroczenie bram Zakazanego Miasta, widok wodospadu Niagara.

Takiego zbiorowego zachwytu nie odczuwa sie w innych miejscach.

środa, 13 stycznia 2010

Czym to zapisac

Niemcy i Amerykanie to zdecydowanie milosnicy olowkow. Ja osobiscie wole dlugopisy a w ostanich latach najbardziej klawiature, choc pisze ladniej niz kura pazurem.

W Hong Kongu studenci najchetniej robia zdjecia wyswietlanym na wykladzie slajdom, zamiast robic notatki.

wtorek, 12 stycznia 2010

Maski chirurgiczne

W azjatyckich metropoliach noszenie chirugicznych masek przez cywili w miejscach publicznych nikogo na bacznosc nie stawia. Dla sledzacych wiadomosci z Azji Amerykanow jest to jednak widok przerazajacy. Amerykanie mysla, ze Azja ogarnieta jest atakiem grypy, ktora lada chwila dotrze do ich przedmiesc.

Tymczasem maski to przede wszystkim ochrona przed spalinami, zarowno pieszych jak ich motocyklistow czy kierowcow skuterow.

Maski sluza tez ochronie przed bakteriami, zeby sie nie zarazic, ale co wazniejsze, zeby nie zarazic innych. Noszenie masek jest zatem wspanialym przykladem odpowiedzialnosci cywilnej i moze w Polsce, w ktorej nie ma zimy bez alarmujacych epidemii, mozna by troche z tej filozofii zapozyczyc.

Wreszcie maski pomagaja tez ocieplic twarz w miesiacach zimowych i sa w jakims stopniu modnym dodatkiem, na rowni z szalikiem czy nausznikami. W takim przypadku wykonane sa one z materialu, niejednokrotnie kolorowe i we wzory.

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Zaadoptowac droge

Chyba tylko w Ameryce program adopcji drog moze odniesc sukces. Amerykanie znani sa z checi posiadania wszystkiego. Dlaczego wiec nie i skrawka szosy.



Przynajmniej jej nie trzeba skladowac w magazynie.

niedziela, 10 stycznia 2010

Chinski kolektyw

Rok temu mniej wiecej o tej samej porze spedzilam niedzielny poranek na wyprawie za miasto z chinska zaloga. Pojechalismy nad jezioro, gdzie procz spaceru, mozna bylo pojezdzic na koniu, pograc w paintballa, bilarda, ping ponga, itp.

Tego dnia Chinczykow najbardziej rozentuzjowal fakt, ze ja wiedzialam jak powiedziec tenis stolowy po Chinsku. Potem smiali sie sami z siebie jak to wspolnymi silami i z pomoca elektronicznych tlumaczy chcieli mi powiedziec ta nazwe po angielsku.

Mnie za to zachwycila dynamika gry, a przede wszystkim kto, kiedy i jak dlugo gral. "Przede wszystkim" z perspektywy polskiej szkoly, w ktorej panowalo prawo najszybszego. Tak wiec pierwsi przy stole tenisowym po dzwonku na przerwe okupowali go do nastepnego dzwonka. Mlynek byl jedyna okazja, zeby sprobowac swoich sil o ile waszmosciowie zezwolili. Choc i wtedy para, ktora zostala przy stole, grala do 11, wypelniajac reszte przerwy.

W Chinach kazdy moze zaczac grac. W tym celu ochotnik obejmuje stanowisko sedziego. Odbywa sie to bez wiekszych zapytac, tlumaczen, przekamarzan. Po prostu, w momencie, gdy osoba trzecia chce zagrac podchodzi do stolu i na widok straconej pilki, mowi "Jeden" (w domysle, punkt dla przeciwnika). Gra toczy sie do 3 wygranych punktow. Wygrywajacy gracz zostaje przy stole, przegrywajacy schodzi ustepujac miejsca "sedziemu". Jezeli przegrany chce powrocic do gry, zaczyna sedziowac.

Jako ciekawostka, slowa ping pong i taifun sa nielicznymi zapozyczniami z Chinskiego uzywanymi w jezykach zachodnich.

sobota, 9 stycznia 2010

Koguty zywe i symboliczne

Koguty naleza do wyspy Key West (poludniowa Floryda), tak jak malpy do Lopburi (Tajlandia). Obie grupy maja swoja zagozalych zwolennikow i zacieklych przeciwnikow. Dla turystow sa przede wszystkim czarujacymi istotami do fotografowania.



Kto jednak zmeczyl sie ganianiem za zywymi kogutami w Key West, moze ochlonac w Ayutthayi (Tajlandia), gdzie koguty, symbol wladzy, zdobia swiatynie, parki i domowe ogrodki.



W Chinach, zgodnie z przesadami Feng Shui, ustawiona w biurze figurka koguta pomaga zwalczyc wrogow i konkurentow. Obyczaj podobny do starowilenskiego noszenia ubran na lewa strone, zeby sie nieprzyjaciele odwrocili.

piątek, 8 stycznia 2010

Slupy

Po za swoja zasadnicza funkcja miejskie slupy to takze nosniki amatorskich, lokalnych i prywatnych reklam. Sa to tez miejsca, ktore pomagaja psom w oznakowaniu ich terenu. W Key West (najbardziej na poludnie polozym miescie Stanow Zjednoczynych) slupy informuja takze o nazwach ulic, przy ktorych stoja.

czwartek, 7 stycznia 2010

Gonia i przeganiaja Ameryke

Kraje trzeciego swiata gonia pierwszy gdzie sie da. Chiny sa w tym przedsiewzieciu najbardziej systematyczne i w 2050 planuja byc swiatowym liderem.

Guatemala, mniejsza niz kazde z trzech najwiekszych chinskich miast, Beijing, Shanghai, Guangzhou, zaskoczyla mnie pozytywnie pod wieloma wzgledami.

1. W Guatemali ochrona turystow w kwestii uslug i oplat hotelowych jest na tym samym poziomie co w Stanach.





2. Ochrona srodowiska jest na wyzszym poziomie niz w Ameryce. Wszystkie plastikowe siatki sa w Guatemali odplatne. A wiekszosc koszy na smieci ma dwie komory, jedna na odpadki organiczne, druga na odpadki nieorganiczne.

3. Zastosowanie biometrycznego "podpisu" w Guatemali odbylo sie szybciej i wydajniej niz w Stanach. W Guatemali zbieranie danych biometrycznych to sposob analfabetyzm, w Ameryce, spoleczenstwie, ktore kilna dekad poswiecilo na walke z analfabetyzmem, to efekt rozwoju i techniki. Gdy w przedwojennej Europie analfabeci podpisywali sie krzyzykiem, w Guatemali przybijaja pieczotke prawym kciukiem.

środa, 6 stycznia 2010

Walka ze smieciami na ulicach

W Miami urzad miasta apeluje o wyrzucanie smieci do kosza poprzez tablice w iscie angielskim stylu.


"Przepraszam. Cos opusciles!"

W Hong Kongu na wyrzucajacych smieci na ulicy czeka kara pieniezna (okolo 200 dolarow amerykanskich).

W Chinach rzucanie smieci pod siebie jest dalej spolecznie akceptowane. Jedyne miasta walczace z tym zwyczajem to Beijing i Shanghai, glownie ze wzgledu odbywajacych sie tam swiatowych imprez. Przed Expo 2010 mieszkancy Shanghaju uczeni sa wlasciwego zachowania poprzez reklamy telewizyjne.

wtorek, 5 stycznia 2010

Zycie na ulicy

W Polsce domy to swiatynie prywatnosci. W domach, jemy, pijemy, odpoczywamy, rozmawiamy, ogladamy telewizje, szykujemy sie do pracy, mamy drzemke i oczywiscie spimy. Wszystko co poza progiem albo bramka wlasnego ogrodka, stanowi stere publiczna.

W Chinach granica miedzy sfera prywatnea i publiczna jest bardziej plynna. Panuje tu dalej swoista otwartosc, szczegolnie w hutongach. Chodzenie w pizamach i klapkach w sasiedztwie nikogo nie dziwi. Tak jak i spanie. A Chinczycy lubia spac naprawdę wszedzie i to w najdziwniejszych pozycjach. Do zajec na ulicy mozna takze zaliczyc, mycie zebow, wlosow, kapiele maluchow, prysznic doroslych i oczywiscie robienie prania recznego.

Chinki uwielbiaja pranie reczne, mowia, ze pielegnuje dlonie. Wiele z nich jeszcze nigdy nie pralo swoich ubran w pralce, a nawet sa taka ewentualnoscia zdegustowane, w mysl “prawdziwa kobieta, nie wyrecza sie pralka”. Natomiast zelasko malo ktora uzywa. Zaryzykowalabym nawet stwierdzenie, ze Chinki nie wiedza, ze niektore ubrania naprawde powinny byc prasowane przed wlozeniem.

Za to obcinanie paznokci w biurze i robienie makijazu w metrze nikogo niedegustuje.

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Wody nie ma, za to lodu pelno

W Ameryce najlatwiej kupic napoje sodowe, szczegolnie z duza zawartoscia lodu. Trudniej jest z woda. Ta najczesciej jest albo oczyszczona (purified) albo wzbogacona esencjami o smakach owocowych. Do najwiekszych rzadkosci nalezy woda mineralna i ta gazowana i ta niegazowana.

O niegazowana wode nawet i w Polsce trudno, wedlug pary Holendrow, ktorzy podrozowali dwa lata temu po naszym kraju. (Konsekwentnie "woda niegazowana prosze" bylo szlagierowa prosba, ktora umieli powiedziec po polsku.) W Chinach za to o gazowana trudno.

niedziela, 3 stycznia 2010

Na lodowisku bez rekawiczek

Fani jezdzenia na rolkach nie ruszaja sie z domu bez kasku i ochraniaczy na kolana i lokcie. Na szczecinskim lodowisku jedynym wymogiem sa rekawiczki. W Sandestin nawet takiego wymogu nie ma. Pozostaje wiec pytanie co jest bardziej niebezpieczne, upadek na asfalcie czy upadek na lodzie.

sobota, 2 stycznia 2010

Suszenie ubran

Elektryczna suszarka do ubran jest w Stanach wyposazeniem tak podstawowym jak w Polsce czajnik do gotowania wody. Amerykanie nie moga sobie juz wyobrazic wieszania prania na lince, sposobu dalej popularnego niemal w calej Europie. Obwieszone ubraniami okna i balkony sa takze wizytowka Hong Kongu.

W Chinach porozwieszane ubrania sa tez na porzadku dziennym, z ta roznica, ze nie zawsze sa uprzednio wyprane. Chinczycy preferuja wietrzenie zamiast prania.

piątek, 1 stycznia 2010

Nowa Zelandia

Szesc lat temu Nowy Rok swietowalam w Wellington, Nowej Zelandii. Mowiono wtedy, ze to Ameryka lat 60-tych. Kiedy ostatnio spotkalam pewna panie z Australii, wspomniala, ze jak ona byla w Nowej Zelandii 15 lat temu, to kraj porownywano do Ameryki lat 50-tych. Tak wiec Aotearoa sie rozwija. Auckland pozostaje jedynym miastem z pokazna skyline, a pozostala zabudowa to przedmiescia.

Ludzie w Nowej Zelandii sa bardzo mili, zyja spokojnie, bez wiekszych ambicji i uniesien. Pracuja na 60% etatu, maja duzo czasu wolnego, ktory spedzaja pielegnujac swoje zainteresowania, chodza na silownie, czytaja ksiazki, spotykaja sie ze znajomymi na grilla. Na zakupy lubia chodzic na bosaka. (Chyba) wszyscy maja maly samochodzik, maly dom, a w nim nawet 6 jednakowych szklanek nie ma, nie mowiac o poscieli dla "gosci". Fascynujace, w Polsce wszyscy sa tacy w tym wzgledzie "wyposazeni". Tam zamoznosc liczy sie iloscia przezyc i jakoscia doswiadczen, a nie zastawa na 24 osoby. Urlopy trwaja tutaj 6 tygodni w roku. Mezczyzni chetnie zajmuja sie domem, podczas gdy kobiety robia kariere.

Przyroda w Nowej Zelandii jest przepiekna. Zero zanieczyszczenia powietrza. Niebieskie niebo, w nocy widoczne gwiazdy. Bardzo spokojnie.

Tu wiadomosci lokalne maja wieksza widownie niz swiatowe wydarzenia. Zainteresowani Polska Kiwis nie jeden raz spytali, jak tam u nas po wojnie, czy nie brak nam jedzenia i ubran, albo czy mamy telefony komorkowe.