Pojecie kuchnia chinska jest w zasadzie tak szerokie i nieprecyzyjne jak kuchni europejskiej. Poza granicami Chin wersji kuchni chinskiej jest tyle co krajow, w ktorym jest ona przygotowywana, nota bene najczesciej przez Wietnamczykow. Kto zatem w Polsce Chinszczyzne uwielbia, w Chinach moze szukac dlugo ulubionych dan. W Panstwie Srodka nie jada sie:
* surowych warzyw (niesposob wiec znalesc tutaj surowki),
* (generalnie) zimnych potraw (wyjatek: zaprawy w occie i to co zdarzylo juz ostygnac po podaniu),
* bambusa z puszki, ktory dominuje chinskie kreacje w Europie,
* kawalkow miesa bez kosci, tluszczyku i skory (sa oczywiscie wyjatki, ale za dlugo by je bylo wymieniac),
* tak entuziastycznie ryzu, jakby sie nam wydawalo. W lokalu ryz jest tylko “dopychaczem” tak zeby sie nikt glodny od stolu nie wstal.
Zeby w Chinach nie chodzic glodnym, nalezalo by tez pozbyc sie wszelkich uprzedzen w kwestii:
* jedzenia paleczkami ze wspolnych polmiskow,
* jedzenia z jednego wspomengo hotpotu i michy.
Wprawdzie w obu przypadkach do nakladania pokarmow do miseczek podawane sa innego koloru paleczki albo sitka wylawiacze, to i tak nierzadko w pewnym momencie wszyscy urzywaja wlasnych paleczek. Urzywanie przeciwnych koncow osobistych palaczek z naszego punktu widzenia z higienicznoscia tez za wiele nie ma wspolnego.
Chinczycy sa takze fanami picia zielonej herbaty, ktora nosza przy sobie w termosikach lub innych szklanych opakowaniach. Nie brakuje takze amatorow picia goracej wody.
czwartek, 21 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz