sobota, 31 października 2009

Witamy w Szwajcarii

Jezeli cos czyni podrozowanie po Azji Poludnio-Wschodniej wyjatkowo mile, to chyba fakt, ze wszedzie ludzie sa nami zainteresowani. Moze z wyjatkiem Tajlandii, w ktorej mieszkancy sa moze juz turystami znuzeni. Bedac tym roku pare dni w Szwajcarii, w zadnym momencie nie wzbudzilam takiego zainteresowania jak w Azji. To proste, w Europie, fizycznie wcale sie za wiele od siebie nie roznimy. Z drugiej strony, ludzie ktorzy wygladaja inaczej, a nawet ci mowiacy z akcentem, wcale nie musza byc niestad. Walizka i mapa w reku nikogo zatem w Szwajcarii nie wzruszyla i nie sklonila, do powiedzienia “Welcome to Switzerland”.

piątek, 30 października 2009

Mydlo wszystko umyje, ale kiedy

Czas kapieli czy prysznica to jedna z drobych roznic dnia codziennego pomiedzy Wschodem i Zachodem. W swoim projekcie "Wschod spotyka Zachod" [Ost trifft West], Yan Liu w sybmboliczny sposob przedstawia, ze na Zachodzie bierze sie prysznic rano, na Wschodzie wieczorem.

Dla Yan Liu Zachod to przede wszystkim Niemcy. Mnie sie jednak wydaje, ze jej porownanie jest bardziej prawdziwe dla Zachodu reprezentowanego przez kraje anglosaskie. Mieszkajac z Niemkami przez pare lat nie spotkalam wiele fanek porannego prysznica. Prawdopodobnie ze wzgledow pogodowych i z powodu malej odpornosci. Dzisiaj sniadaniujac w Holiday Inn Express odnioslam wrazenie, ze Niemcy dalej zazywaja kapieli wieczorem i nie specjalnie przejmuja sie przygniecionym od spania wlosem.

Na szczescie zwyczaje, w ktorych powstal nastepujacy kawal, odeszly juz do lamusa po obu stronach Odry.
- Jaki to czas: ja sie myje, ty sie myjesz, on sie myje?
- Sobota wieczor

czwartek, 29 października 2009

Oddzwierny

Zawod oddzwiernego w XXI wieku jest w Chinach na porzadku dziennym. W Niemczech to chyba jakas nowosc ale prawda. W sklepie T-Mobile oddzwierny otwiera drzwi i wita. Do tego Niemiec. Czy to celowe podwyzszenie standardu czy tylko czasowa praca interwencyjna (celem redukcji bezrobocia)?

środa, 28 października 2009

Loty po niemiecku

Trzy elementy odrozniaja loty niemieckimi liniami od lotow liniami azjatyckimi.

Po pierwsze wybor gazet i magazynow na pokladzie. Wydaje sie, ze Niemcy to prawdziwi koneserzy prasy, ktorzy w ciagu 12 godzinnego lotu chetnie pochlona 12 roznych czasopism.

Po drugie sukcesyjne wsiadania do samolotu. Goscie maja wsiadac wtedy kiedy proszony jest rzad, w ktorym siedza.

Po trzecie gromkie brawa po wyladowaniu dla kapitana i calej zalogi w podziece za udany lot i dotarcie do celu bez uszczerbku.

Czego jednak brakuje w locie z niemieckimi liniami to cieplych husteczek na przetarcie twarzy i rak przed posilkiem, jakze typowych dla wszystkich dlugodystansowych lini azjatyckich. Podobno dla Chinczykow przetarcie twarzy jest kluczowym elementem higieny osobistej. Kiedy znajoma zawitala w Chinskiej rodzinie po wielogodzinnej podrozy, gospodarz domu nie zaproponowal jej prysznica przed posilkiem, lecz podal mokry reczniczek do twarzy.

wtorek, 27 października 2009

Wyspa Phan-Gan

Sposrod trzech wysp archipelagu Samui, Koh Samui, Koh Phan-Gan i Koh Tao, najbardziej przypadla mi do gustu wyspa Phan-Gan. Glownym jej atutem jest Plaza Wschodzacego Slonca (Sunrise Bearch). Woda jest tu plytka i przezroczysta, a piasek, lekki i czysty jak maka. Mimo tego, nie przyciaga on lokalnych mieszkancow, ktorzy czesto nie lubia plazowania i kapieli w wodzie. Niczym w Hong Kongu wielu przeznaje takze, ze nie umie plywac. Ciekawe jak jest z jazda na rowerze czy nawet bardziej zbytecznym gwizdaniem, ktore w dawnej brytyjskiej kolonii tez nie naleza do kanonu umiejetnosci.

poniedziałek, 26 października 2009

Tajowie szczesciarze

Tropiki malo kogo nie pociagaja. Tajowie wiec nie maja trudnego zadania, zeby przyciagnac turystow.

Tymczasem prawie kazda rada miasta i tu i tam wlasnie na turystyce chce uprzec plany trwalego wzrostu gospodarczego.

niedziela, 25 października 2009

Ankieta na dzien dobry

Od pewnego czasu Tajlandia wprowadzila ankiete dla obcokrajowcow, na ktorej znalazly sie pytania dotyczace samego obcokrajowca oraz jego pobytu w Tajlandii, ktore ma sie co dopiero zaczac. Informacje zbierane w pierwszej grupie pytan to wysokosc rocznych zarobkow, zawod wykonywany, i kraj pochodzenia (wlacznie z miastem i regionem). Informacje w drugiej grupie dotycza typu lotu, typu noclegu i celu wizyty. Badacze zaintersowani sa takze czy jest to pierwsza wizyta w Tajlandii, czy podrozuje sie w grupie czy indiwidualnie, z jakiego miejsca przybywa sie do Tajlandii i z jakiego sie ja opusci. Czemu maja sluzyc te informacje nie wiadomo.

sobota, 24 października 2009

Wizyta w mniejszosciach etnicznych

Zwiedzanie wiosek etnicznych wywoluje mieszane uczucia. W wiosce przygotowanej na przyjecie turystow czujemy sie jak w zoo albo na bazarze. W autentycznej wiosce, brak jakielkolwiek duszy zostanie usprawiedliwiony stwierdzeniem, ze mieszkancy nie lubia nieznajomych. To po co nas tutaj pan przewodnik przyprowadzil (Dalat, Wietnam).

Zeby nie przeinaczac ludzi w rzadkie eksponaty czy tez nie czuc sie jak intruz, ogranicze sie w przyszlosci do wizyty w muzeum etnograficznym.

piątek, 23 października 2009

Kraj autentycznych usmiechow

Tajlandia promuje swoj kraj jako “Land of Smiles” – Kraj Usmiechow. Majac za soba czwarty pobyt w tym panstwie, niestety musze stwierdzic, ze nie widzialam ich za wiele. Zaskakujace sa takze frazesy reklamowe typu “friendly staff”, typowe dla hoteli, restauracji i barow. Czy aby napewno “przyjazna/sympatyczna obsluga” jest w kraju usmiechow znaczacym wyroznikiem firmy? Ten fakt wydaje sie tu raczej byc konieczny, zeby nie powiedziec oczywisty; choc w rownej mierze rzadko znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistosci. Pracownicy czesto przyjmuja kamienne twarze, borykaja sie ze znajomoscia angielskiego probujac ukryc ten fakt zaslaniajac reka nos i usta, tudziez nerwowo poprawiajac wlosy, nie znaja sztuki small talku a co dopiero konwersacji o swoim kraju i kulturze. Obydwa slogany kwalifikuje zatem jako puste obietnice.

Tytulowy slogan “Land of Genuine Smiles” przyznalabym za to Birmie. Tyle usmiechow, gestow machania reka, skinien glowa, czy pozdrowien po angielsku jak i w rodzimym jezyku, ludzi, ktorzy na turyscie nie zarobia, zaden z krajow polwyspu indochinskiego nie ma do zaoferowania. Goscinnosc Burmijczykow przewyzsza wytrenowane gesty i zachowania niejednej zalogi pieciogwiazdkowego hotelu.

P.S. Odnosnie kamiennych twarzy, Chinczycy na polwyspie indochinskim bija wszystkich. Dotego dochodzi cala plejada zachowan. Zero zainteresowania goscmi, oczy nie patrza wyzej niz rece, a glowa juz liczy pieniadze; siedza jak psy goncze u wejscia do prowadzonych przez nich restauracji z kasa przy boku. Super niesypmatycznie.

czwartek, 22 października 2009

Krzywa zdobywania wiedzy

Tajowie maja na swoim koncie lata doswiadczenia z zachodnimi turystami. A mimo to odnosi sie wrazenie, ze ma sie do czynienia z amatorami, ktorzy albo nigdy nie wysluchali krytyki, albo nie umieli z niej wyciagnac wnioskow i planu dzialania.

Nawet w miejscach turystycznych restauracje serwuja male porcje, dostosowane do tajskiego stylu 5 posilkow w ciagu dnia, zwariowanie pikantne curry, ktore zachwycic moze tylko podniebienie Tajow, czy tez kawe instant podczas gdy ekspresu do kawy pozostaje luksusowym wyposazeniem kawiarni. Wydaje sie takze, ze Tajowie nie zdaja sobie sprawy, ze Europejsczycy naprawde nie jedza jajek na sniadanie codziennie, a juz na pewno nie na kazdy posilek.

W koncu kompetencja miedzykulturowe wielu Tajow pozostawia wiele do zyczenia. Niestety w sytuacji stresowej, kiedy np. klient dzieli sie swoim niezadowoleniem, moga nawet odrzucic “jak ci sie nie podoba, mozesz isc gdzie indziej”.

Moze te wszystkie niedociaglosci mozna wyjasnic faktem, ze nasi gospodarze znaja turystyke tylko od strony obslugi, a nie od strony turysty. Nie podrozujac samemu na innych kontynentach, nie sa w stanie siegnac do wlasnego doswiadczenia, uzmyslowic sobie oczekiwan podroznika i ostatecznie powiazac je z dzialaniami wlasnej firmy.

Zreszta co to duzo mowic, tajskie biznesy to kopie firm zalozonych przez obcokrajowcow, ktorzy zdecydowali sie osiedlic w Tajlandii na stale. Choc nawet i ci, choc obiecuja europejski standard na swoich wlosciach, chetnie witaja i zegnaja gosci w podomce.

środa, 21 października 2009

Siadaj "Dwoja"

Dwa najczesciej poruszane tematy jak sie chce ponarzekac na Tajlandie to ilosc
koszy na smieci w miastach i scislosc tablic drogowych podajacych odleglosci. Tych pierwszych jest zdecydowanie za malo. Te drugie sa bradzo niedokladne i informuja po kilka razy, ze do miasta jest jeszcze tylko 1 km, choc juz jedziemy 5 km.

wtorek, 20 października 2009

Tajskie komary

W Tajlandii mowia, ze komary aktywne sa tylko podczas wschodu i zachodu slonca. Mnie w zaden sposob nie daly sie we znaki, wiec nie wiem czy to prawda.

poniedziałek, 19 października 2009

Ksiazki gosci i Lonely Planet

Dwie taktyki przoduja w staraniach reklamowych firm nastawionych na turystyke we wszystkich krajach Azji Poludnio-Wschodniej. Piersza taktyka to zbieranie wypowiedzi klientow, na scianach restauracji czy tez w ksiazkach gosci. W Birmie najstarsze ksiazki gosci, ktore udalo mi sie zobaczyc, siegaja 2006 roku, a na swoich stronach zawieraja tez wpisy po polsku.

Druga taktyka jest oparcie staran reklamowych na fakcie zaistnienia na stronach popularnego przewodnika, Lonely Planet. Naglowek “Polecane przez Lonely Planet” zdobi zatem szyldy hoteli, restauracji, biur podrozy, itp. promujac rzetelnosc firmy i wysoka jakosc oferowanych przez nia uslug.

Podczas gdy kolekcjonerzy wpisow klientow, wydaja sie ciagle zabiegac o klienta i zapewnic jego satysfakcje, laureaci przewodnika czasami osiadaja na laurach i nie sa juz zmotywowani do pracy. Szkoda na nich marnowac tuszu, a wystarczy jedynie podziekowac Lonely Planet za aktualizowanie listy polecanych firm.

Jedyna rzecza, ktora Lonely Planet moglby przemyslec to papier, na ktorym drukowane sa przewodniki. Obecny wazy troche sporo dodajac backpackerom pokaznych dekagramow.

niedziela, 18 października 2009

W kinie

U wejscia ochrona i bramka jak na lotniskach, kolo kosza na swieci spluwaczki wypelnione piaskiem dla fanow tytoniu, w srodku pan z latarka pokaze rzad i miejsca, przed rozpoczeciem seansu, odegrany zostanie hymn panstwowy, ktorego polowa widowni zlekcewazy? Gdzie tak jest?

Tak jest w kinach w Yangon. Co wiecej hollywoodzkie produkcje filmowe pokazywane sa tutaj w jezyku oryginalnym, jednakze bez napisow w lokalnym jezyku, jak ma to miejsce w Polsce. W Yangon and Mandalay angielski jest dosc zaawansowany, ale czy az tak, zeby kazdy dialog zrozumiec? Dla kina akcji to w zasadzie bez roznicy i chyba wlasnie ono najczesciej wita na ekranach w Birmie.

Niemniej jednak film po angielsku bez napisow gwarantuje skupienie i cisze posrod widowni. Cos czego w Hong Kongu i Chinach czlowiek nie uswiadczy. Gdyz tutaj najwazniejsze jest czytanie napisow po chinsku. Jakby tego bylo malo, malo kto wytrzyma poltoragodzinny seans bez wizyty w toalecie. To chyba zasluga tej zielonej herbaty.

sobota, 17 października 2009

Juz to znamy

W Birmie znany nam z PRL-u brak swiatla to takze i dzis chleb powszedni. Z ta roznica, ze wiadomo, kiedy go nie bedzie i kiedy sie znowu pojawi. W miedzyczasie prywatne generatory energii ida w ruch, alternatywnie swieczki. Vivat elektrownie! Orwellowskie psy!

piątek, 16 października 2009

Noworoczne tance

Przez te lata w Hong Kongu, taniec taniec lwa wydawal mi sie unikatowy w koncepcie i wykonaniu. Nie prawidlowo! W zasadzie taniec lwa nie rozni sie wiele od polskich kolednikow. A obydwa maja swoich burmijskich odpowiednikow. Taniec bawola i taniec malp to sposob na przyniesienie pomyslnosci i zebranie datkow. Swiat jest taki maly.



czwartek, 15 października 2009

Reklamy outdoorowe

Jak w kazdym innym kraju takze w Birmie reklamy outdoorowe staly sie integralna czescia krajoobrazu. W swej tresci wszystkie promuja zachodnie ubrania zamiast longyi, pantofle zamiast klapek, zachodni makijaz zamiast thanaki reklamujac najczesciej mydlo, kawe instant i inne napoje typu “3 w 1”.

A tymczasem sklepy z opalem moga poszczycic sie najwieksza paleta produktow.

środa, 14 października 2009

Zastal Polske drewniana, a zostawil murowana

Dorobek Kazimierza Wielkiego przypomnial mi sie patrzac na domostwa burmijskiej prowincji. Jak okiem siegnac, bambusowe chatki pokryte liscmi palm. Gdzie niegdzie rower, radyjko albo zegar sie znajdzie. Pralki nikt tu nie ma, lodowki tez nie, tak jak i wagi osobowej, czy nawet zapalniczki.





wtorek, 13 października 2009

Ostra konkurencja

Wyobraz sobie, ze jestes sprzedawca pamiatek i probujesz wlasnie sprzedac pare drobiazgow we wlasnym sklepie. Nagle, w Twoim sklepie pojawia sie piecioro innych sprzedawcow, zachwajacych identyczne pamiatki. To dopiero jest konkurencja. A moze to tylko taktyka reklamowa. Na raz klient otoczony jest wieloma sprzedawcami i nie moze juz uciec. Gdy kupi od kogos z pieciorga, urazi pierwszego sprzedawce, a przeciez na jego terenie targowanie sie ma miejsce. Kupujac od sprzedawcy wywoluje sie wilka z lasu. Teraz wszyscy inni tez chcieli by dopiac sprzedazy, probujac wzbudzic sympatie (You’re beautiful) czy tez wspolczucie (I’m poor). Wszyscy sprzedawcy to w koncu dobrzy znajomi, a nawet przyjaciele.

poniedziałek, 12 października 2009

Na coz pieniadze, jak towarow nie ma

W Birmie sprzedawcy pamiatek chetnie wymienia swoje drobiazgi na roznego rodzaju produkty. Najbardziej pozadane sa lakier do paznokci, perfumy, dlugopisy, czy chinskie filmy karate. Nie brakuje tez kolekcjonerow walut, choc podejrzliwie czesto slyszy sie zapytania o chinskie yuany i tajskie bahty. Wreszcie niektorzy nie wstydza sie poprosic o buty, spodnie, czy portfel, skromnie, bez zawartosci.

niedziela, 11 października 2009

Autentycznosc ma wiele twarzy

Odizolowana od swiata Birma oferuje wiele autentycznych przezyc. Autentyczni sa mezczyzni naszacy spodnicopodobne longyi i siusiajacy na kucaka; twarze pomalowane thanaka, a takze potrawy, ktore do gustu mi nie przypadly. Nikt tu jeszcze nie pomyslal o Path Thai jak w Tajlandii czy Amoku jak w Kambodzy.

W Birmie mozna jednak znalezc duzo dobrych potraw z polskiej kuchni. Restauracje oferujace miedzynarodowe dania oferuja pierogi, kopytka, nalesniki, a nawet placki ziemniaczane. Jednak wszystkie ukrywaja sie pod innymi nazwami, jako wloskie raviolli i gnocchi, francuskie crepes, czy szwajcarskie roesti.

O polskiej kuchni nikt nie slyszal, a niejednego juz zachwycila. Dwie polskie potrawy, ktore na pierwszy rzut oka nie kwalifikowalyby sie na turystyczne cacka to tatar i sledzie.

Tatar najbardziej przypadl do gustu znajomemu Singapurczykowi. Surowe mieso, w Azji typowe dla kuchni japonskiej, bylo wielka niespodzianka w kuchni europejskiej. Sledzia z cebula i ogorkami kiszonymi zapamietala jedna Birmijka (wlascicielka Café Aroma w Yangon, naprzeciwko Traders Hotel) z jej pobytu w Polsce pare lat temu.

sobota, 10 października 2009

Ciezarowki osobowe

Popularne w calej Azji ciezarowki osobowe, po angielsku tzw. pick-up trucks, charakteryzuja sie stala ruta i brakiem wyznaczonych przystankow, co w praktyce oznacza, nieskonczenie wiele przystankow na zadanie. Wyjezdzaja z koncowego zazwyczaj kiedy sa pelne i przejezdzaja trase w tempie zgodnym z iloscia pasazerow, im wiecej pasazeru a takze ich bagazu, tym pojazd jedzie wolniej. A bagazu, oh bagazu, to nie jedna pani i pan moze miec naprawde duzo, nawet 3-4 razy wiecej ich wlasnej objetosci. Nikomu jeszcze nie przyszlo do glowy wprowadzic bilety bagazowe. Te pamietam w polskim PKS-iem. Student z plecakiem zawsze musial zaplacic za bagaz, a pani Kowalska jadaca z piecioma wypchanymi po uszy siatkami z Aldika nigdy.

Ale kontynuujmy o Birmie, “ciezarowki” obslugiwane sa przez (co najmniej) dwoch profesonalistow. Jeden to kierowca, drugi to kasjer bagazowy, upychacz, a takze promotor, krzyczacy dookola dokad pojazd jedzie.

Pojazdy spelniaja swoj cel wysmienicie. Przewoza pasazera z punktu A do B. W jakich warunkach (na dachu, na kucaka, na stojaco za blotnikiem) i jak dlugo, to juz jest nie wazne. Samopoczuciem i stracie czasu nikt tu sobie mysly nie zaprzata.

piątek, 9 października 2009

Birmijskie sekrety

Technologia komorkowa w Birmie nie rozwinela jeszcze skrzydel, tak jak i w zasadzie i ta naziemna. Budki telefoniczne sa jednak na kazdym rogu. Zadna nie gwarantuje jednak prywatnosci. Zadnych sekretow miedzy rozmowcami wiec nie bedzie.







Tymczasem najbardziej tajemnicze w Birmie bywaja karty dan. Standartowo brakuje im cen. Listy dan z cenami mozna znalezc jedynie w lokalach dla turystow.

czwartek, 8 października 2009

Oplaty klimatyczne

"Oplaty Klimatyczne”, czyli podatek od swiezego powietrza, kroluje w polskich kurortach po dzis dzien. Miasta wojewodzkie i w Polsce i za granica takze probuja wprowadzic podobne oplaty. Na przyklad w zeszlym roky, w jednym z miast Szkocji wprowadzono oplate EUR10 ale juz ja zniesiona dochodzac do wniosku, ze szkodzi bardziej turystyce, niz zwieksza dochod miasta w tej dziedzinie. W Birmie oplaty wjazdowe do miast egzekwowana sa tylko od obcokrajowcow.

środa, 7 października 2009

Handel w swiatyniach

Jest w Bibli czytanie o tym jak Jezus wyrzucil ze swiatyni handlarzy. Z naszej nowozytnej perspektywy interpretacja tego czynu byla jednoznaczna. Swiatynia jest miejscem swietym, sluzacym wyciszeniu i skupieniu, ludzie, ktorzy przyszli by na jej terenie prowadzic handel, uczynili zlo, a Jezus przywolal ich do porzadku.

Wizyta w Birmie oferuje nowa perspektywe. W swiatyniach, czy jak to je tutaj zwa “na pagodach”, zycie toczy sie niczym w prywatnym domu czy tez na bazarze. Sciezki prowadzoce do glownego oblicza buddy wysadzone sa sklepikami z dewocjonaliami, pamiatkami, zywnoscia itp. Na pagodach wierni oddaja sie nie tylko modlom, ale takze drzemce, wspolnemu posilkowi, a dzieci zabawie.

Coz zatem robili handlarze w czasach Jezusa w swiatyni? Moznaby zaryzykowac stwierdzenie, ze nic, co nie byloby normalne w tamtych czasach. A sam Jezus, przepedajac ich ustanowil jedynie monopol odnosnie tego kto, kiedy i jaka dzialanosc handlowa w swiatyni bedzie prowadzic.

wtorek, 6 października 2009

Burmijskie fryzury

W Birmie niemal wszystkie dziewczynki nosza krotko obciete wlosy, majace ulatwic rodzicom ich pielegnacje. Dopiero, gdy zaczynaja dorastac i moga/chca same o siebie zadbac, ich wlosy rosna, siegajac nie rzadko pasa. Na wsi, grzebienie ciagle sluza jako zapinki do wlosow.





poniedziałek, 5 października 2009

Lotniska

Nowe lotnisko w Bangkoku ma duze aspiracje. Obecnie numer 16 na liscie najlepszych swiatowych lotnisk wedlug Skytrax stara sie trafic do pierwszej dziesiatki. Oto trzy lekcje zapozyczone z lotnisk w Zurychu i Hong Kongu:
* Zastapienie wielu kolejek jedna kolejka i w rezultacie wyeliminowanie blednego krazenie podrozujacych pomiedzy kolejkami, w momencie, kiedy im sie wydaje, ze ktoras z kolejek zaczyna isc szybciej. Model wielu kolejek i wielu stanowisk gwarantuje bezstresowe doswiadczenia tylko wtedy gdy mobilnosc tych co stoja w kolejce jest troche ograniczona (np. na autostradzie) lub gdy proces przy stanowisku jest bardzo prosty (np. w metrze przy bramkach wejsciowych)
* Lepiej zdefiniowane role i zadania pracownikow przy ochronie osobistej. Obecnie pracownicy stojacy przed skanem bagazu i pasazerow wskazuja na stos koszykow informujac “prosze wziasc koszyk”. Poczym podroznik schyla sie prawie ponizej pasa, zeby chwycic koszyk, do ktorego bedzie mogl wsadzic swoje drobiazki.
* Udostepnienie poczekalni i wyeliminowanie czekania na otwarcie poczekalni przy bramkach.

Miernych wrazen dostarcza takze lotnisko w Yangon.
* Stolik wymiany walut miesci sie pomiedzy toaletami a miejscem do przewijania niemowlat. Trzeba sie dwa razy zastanowic, czy to babcia klozetowa czy jednak zgodnie z napisem, wymiana walut.
* Nie ma miejskiego transportu umozliwiajacego dotarcie do centrum miasta. Do wybory stoja tylko rozklekotane taksowki, ktorych drzwi trzeba zamykac na dwa razy, najpierw wewnetrzna tapicerke, potem zewnetrzna maske.
* Informacja turystyczna to biuro sprzedazy miejsc taksowkowych. Mimo to, taksowkarze oferuja swoje uslugi juz przy odbiorze bagazu, czyli tam gdzie nikt poza pasazerami i personelem lotniska nie powinnien miec dostepu.

Na koniec anegdotka ze stolicy. Ktos kiedys zwykl powiadac, ze jego najbardziej ulubionym miejscem w Warszawie jest lotnisko na Okeciu. Dlaczego? Poniewaz umozliwia wyjechanie z niej.

W tym na szczescie lotniska w Bangkoku i Yangon spisuja sie na piatke.

niedziela, 4 października 2009

Malostkowa przedsiebiorczosci

Wielu sie zgodzi ze stwierdzeniem, ze Tajowie na wszystkim chca zarobic pieniadze. Drobne przyslugi zaczyna nazywac sie “uslugami”. Pare przykladow gdzie w Tajlandii widnieja metki cenowe.
* Skorzystanie z prysznica przed nocnym autobusem/pociagiem. W Wietnamie wlasciciele hoteli zaproponuja prysznic dla gosci udajacych sie w podroz przez noc, majac na wzgledzie, ze gosc upuscil swoj pokoj przed 12 w poludnie i zanim wsiadzie do nocnego autobusu, chodzil caly dzien po miescie.
* Zakup znaczkow pocztowych w kiosku. Nie znam kraju w Europie a nawet w Azji, w ktorym za sprzedaz znaczkow pobierana byla prowizja.
* Dojscie do gniazdka elektryczne dla gosci korzystajacych z darmowego dojscia do internetu.
* Uzywanie aparatu fotograficznego i kamery w swiatyniach i innych miejscach przyciagajacych turystow.

Do listy mozna takze dorzucic wymuszane postoje PKSow. Jezeli jazda jest dluzsza niz 1,5 godziny, autobus zawsze stanie, zeby pasazerowie mogli zregenerowac sily przy posilku i napojach chlodzacych. “Niepotrzebnie” dlugie sa tez okresy czekania pomiedzy transferem z hotelu a np. wyplynieciem promu.

sobota, 3 października 2009

Kolorowa Tajlandia II

Autokary w Tajlandii tak jak taksowki sa bardzo kolorowe. Zazwyczaj zdobia je abstrakcyjne graffiti albo postaci znanych komiksow i kreskowek.



piątek, 2 października 2009

Mnisi

Mundurowym w Tajlandii nikt ustepowac miejsca nie musi. Siedzace miejsca zarezerwowane sa tylko dla osob starszych, uposledzonych i mnichow.

czwartek, 1 października 2009

Tajski w kontaktach z cudzoziemcami

Na polnoc od Bangkoku, pracownicy wszelkich lokali nastawionych na turystyke lubia witac i dziekowac po tajsku. Dodaje to klimatu i naturalnosci, gdyz na chwile mozemy zapomniec o rozniacym nas wygladzie. Z drugiej strony moze jest tylko dowodem, ze angielski jest tutaj dalej dosc slaby. W koncu, moze chodzi tu o manifastacje tozsamosci narodowej. Mozna by nawet powiedziec, ze Tajowie nie wstydza sie wlasnego jezyka i chcieliby nauczyc wszystkich obcokrajowcow “sa wat dii (krap/kha)” [dzien dobry] i “khawp khun (krap/kha)” [dziekuje].