niedziela, 18 października 2009

W kinie

U wejscia ochrona i bramka jak na lotniskach, kolo kosza na swieci spluwaczki wypelnione piaskiem dla fanow tytoniu, w srodku pan z latarka pokaze rzad i miejsca, przed rozpoczeciem seansu, odegrany zostanie hymn panstwowy, ktorego polowa widowni zlekcewazy? Gdzie tak jest?

Tak jest w kinach w Yangon. Co wiecej hollywoodzkie produkcje filmowe pokazywane sa tutaj w jezyku oryginalnym, jednakze bez napisow w lokalnym jezyku, jak ma to miejsce w Polsce. W Yangon and Mandalay angielski jest dosc zaawansowany, ale czy az tak, zeby kazdy dialog zrozumiec? Dla kina akcji to w zasadzie bez roznicy i chyba wlasnie ono najczesciej wita na ekranach w Birmie.

Niemniej jednak film po angielsku bez napisow gwarantuje skupienie i cisze posrod widowni. Cos czego w Hong Kongu i Chinach czlowiek nie uswiadczy. Gdyz tutaj najwazniejsze jest czytanie napisow po chinsku. Jakby tego bylo malo, malo kto wytrzyma poltoragodzinny seans bez wizyty w toalecie. To chyba zasluga tej zielonej herbaty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz