środa, 30 września 2009

Od przybytku glowa nie boli

Tajlandia to zdecydowania najbardziej rozwiniety kraj polwyspu Indochinskiego. Dworce autobusowe, choc zbyt odlegle od centrum miasta, z prawdziwego zdarzenia. Stacje benzynowe na europejskim poziomie. Najwieksza ilosc najwiekszych metrazowo sklepow typu Zabka (tzw. convinience stores).

Sa takze ozdobki na blachy rejestracyjne z Hello Kitty.


A kroliczki miniaturki maja swoja linie modnych ciuszkow.








wtorek, 29 września 2009

Piesi na drodze

W Polsce z ruchem prawostronnym piesi dla bezpieczestwa winni chodzic po lewej stronie drogi, by widziec z naprzeciwka nadjezdzajace pojazdy i w razie potrzeby zejsc na pobocze. Zgodnie z ta regula, w Tajlandii gdzie obowiazuje ruch lewostronny, piesi maszeruja po prawej stronie.

Inaczej jest w Chinach, w ktorych tez obowiazuje ruch prawostronny. Otoz tutaj piesi chodza tez po prawej stronie argumentujac, ze poruszajac sie w jednym kierunku, i pojazdy zmotoryzowane i piesi maja sie znajdowac po tej samej stronie drogi. Wszelkie proby wyjasnienia innego stanowiska w tej kwestii koncza sie stwierdzenien, ze tak wlasnie jest prawidlowo i koniec. Kiedy jestes w Rzymie, zachowuj sie jak Rzymianie. Rownoczesnie nikomu to nie przeszkadza, ze pojazdy nadjezdzajace z tylu uzywaja klaksonu na potege przypierajac pieszego o drgawki.

poniedziałek, 28 września 2009

Dobre jedzenie tak szybko jak sie tylko da

Najlepsze wegetarianskie hamburgery czekaly na mnie w Cotton House w Chiang Mai (na polnocy Tajlandii). Mottem i haslem reklamowym lokalu jest "Nie serwujemy fastfoodu, serwujemy dobre jedzienie tak szybko jak sie tylko da".



Przy okazji przypomnial mi sie BBWorld, khmerska kombinacji McDonalds's i KFC, w Phnom Penh. Tam na Hamburgera przyszlo mi czekac dluzej niz kwadrans, a frytki najwyrazniej pieczone byly trzy razy. Choc moze to nie standart.

niedziela, 27 września 2009

Nazwy ulic

Z punktu widzenia ich nazw ulice w tajskich miastach sa jak galezie. Wielkie ulice (tzw. Th) dziela swoja nazwe z swoimi waskimi, zazwyczaj jednokierunkowymi odnogami (tzw. Soi), ktore dla odroznienia sa ponumerowane.

Same nazwy ulic to nazwiska tajskich krolow i miast. Moze tak jak w Polsce ulice sa takze nazywane na czesc innych waznych dla krajow indiwidualnosci i organizacji czy wydarzen historycznych.

Najbardziej neutralne, a przez to ponadczasowe i ponadustrojowe, nazwy ulic sa w Chinach. Wszystkie przywoluja jedynie najrozniejsze miejsca w Chinach, prowincje, miasta, miasteczka, wioski, rzeki, itp. Dluzsze ulice dostaja przypis Wschodnia, Zachodnia, Poludniowa, Polnocna, albo Srodkowa.

sobota, 26 września 2009

Obyczaje

Tajlandia slynie z obyczaju chodzenia na bosaka w "swietych" pomieszczeniach. Za takie uchodza swiatynie, domy, a nawet sklepy. Nie rzadko przybysze sa takze proszeni o zdjecie obuwia w toaletach na terenie swiatyn. Poniewaz jednak tam podloga jest czesto mokra, pronowane jest zalozenie klapek.

W koncu zwyczaj chodzenia na bosaka nie wiele rozni sie od obowiazujacego w kosciolach katolickich obowiazku zdjecia nakrycie glowy przez mezczyzn. Wszystkie one tylko w ludzkiej glowie stworzone . . .



piątek, 25 września 2009

Krasnale

Kaczor Donald i Myszka Miki zadomowily sie w buddyjkich swiatyniach Tajlandii jak krasnale w niemieckich ogrodkach. A nam sie wydawalo, ze krasnale za Odra to szczyt kiczu.



czwartek, 24 września 2009

Dysryminacja cenowa

W Tajlandii rzucilo mi sie w oczy zroznicowanie cen ubran w zaleznosci od rozmiaru. Wieksze rozmiary kosztuja wiecej.



Rownoczesnie na polnoc od Bangkoku mozna obalic mit smuklej i drobnej Azjatki. Wszystkie chyba wyginely w XX wieku.

środa, 23 września 2009

Ah te globalne koncerny

Jezeli jest jedna rzecz laczaca militarne jednostki z globalnymi koncernami, to jest to "zakaz fotografowania". Wezmy chocby 7 Eleven albo Starbucks. U ich wejscia widnieja wlasnie takie znaki. Jezeli obie firmy tak boja sie konkurencji i mysla, ze fotografowanie ich lokali moze im zaszkodzic, to chyba naprawde nie rozumieja, dlaczego klient u nich kupuje.

wtorek, 22 września 2009

Tajska produkcja telewizyjna

Podczas gdy tajscy censorzy szukaja aktow palenia papierosow, morderstwo na ekranie jest akceptowane i wyswietlane nawet we wczesnych godzinach wieczornych.

Dobra kinomagrafia zazwyczaj sugeruje, ze morderstwa samego widz nie widzi, ale wywnioskowac latwo moze ze scen takich, jak odglos wystrzelonego pistoletu, wytarcie obsmarowanego krwia noza, czy lament nad zwlokami.

Tymczasem w tym tajskim filmie, kobieta zabila inna kobiete, na oczach widzow. Wszyscy widzielismy jak walila galezia, az tamta we krwi bez ruchu lezala. Jak by tego bylo malo morderczyni chwycila ofiare za nogi i zaciagnela ja do jeziora, by tu ja zatopic. Teraz juz nikt z widzow nie ma watpliwosci, ze ofiara nie zyje i z czyjej reki.

poniedziałek, 21 września 2009

Tutaj sprzedawane sa papierosy



Od stycznia tego roku, rzad tajski wypowiedzial wojne papierosom.

Po pierwsze generalnie nie mozna palic w restauracjach i barach. Po drugie tradycyjne polki z papierosami zostaly osloniete zaluzjami lub dzwiczkami. Tak wiec, sa one odslaniane tylko wtedy gdy klient chce wybrac marke papapierosow. Po trzecie gorna polowa opakowania papierosow zawiera przerazliwe zdjecie nastepst palenia papierosow zniszczonych zebow, pluc, itp. z napisem po tajsku w stylu "Palenie szkodzi zdrowiu". Po czwarte wszelkie zaciaganie na ekranie podlega cenzurze i filmy zostaly wzbogacone o zamazane kolka, za kazdym razem, kiedy aktorzy pala.

niedziela, 20 września 2009

Szybkie samochody

Tak sie wszyscy z ta technika zapedzaja zeby bylo lepiej i szybciej, wezmy chocby samochody, ktore maja coraz wiecej koni i moga jezdzic coraz szybciej.

Paradoksalnie rozwoj ten idzie reka w reka z budowaniem uniesien na osiedlowych drogach wymuszajacych przyhamowanie i powolna jazde.

sobota, 19 września 2009

Film staje na moment

Sa dwa momenty w Tajlandii, kiedy obraz przed oczyma staje i niemal trzeba je przetrzec, by uzmyslowic sobie czy sie to tylko czlowiekowi wydaje czy naprawde wszyscy znieruchomieli. To szosta rano i osma wieczorem. A przez glosniki na stacjach autobusowych, kolejowych czy metra rozbrzmiewa hymn Tajlandii.

Ci co siedzieli wstaja, ci co szli zatrzymaja sie, stoja nie zupelnie na bacznosc, ale i nie na spocznij, patrza w kierunku, w ktorym patrzyli, gdy uslyszeli pierwsze tony hymnu, czasami tez mrucza pod nosem jego slowa.

Gdy muzyka sie konczy, wszystko powraca do ruchu i zycie toczy sie dalej.

piątek, 18 września 2009

Troche o technologiach



Opoznienie w adoptowanie najnowszych technologii moze miec czasami dobre strony.

Zanim puszki i butelki plastikowe staly sie domonujacymi opakowaniami napojow ozezwiajacych, Coca-cola i Pepsi-cola sprzedawana byla w butelkach zwrotnych. Podczas gdy pierwszy swiat zdal sobie sprawe, ze butelki zwrotne sa lepsze dla srodowiska i powraca do tego modelu, w Indochinach jednorazowe puszki i butelki plastikowe nigdy nie wyparly butelek calkowicie. Tak wiec podrozujac w tym zakatku swiata cola w starych szklanych butelkach nie tylko ozezwia ale takze ozywia wspomnienia z lat dzieciecych.

Inny przyklad. Polska czy Chiny ociagajac sie z budowa lini telefonicznych zaowocowaly szybkim rozsprzestrzenieniem sie sieci komorkowych.

Wreszcie w Wietnamie, w ktorym turystyka dopiero goni Tajlandie, hotele wyposazone sa juz niemal standartowo w bezprzewodowe dojscie do internetu.

czwartek, 17 września 2009

Kolorowa Tajlandia

Tajlandia jest wielokolorowa. Potwierdzaja to tradycyjne ubiory, swiatynie i dania kulinarne. Zmotoryzowanie przynioslo Tajlandii takze najbardziej kolorowe taksowki. Czy ktos zaprzeczy?

















Ale... choc wcale nie chcialabym tak konczyc tego tematu, taksowkarze w Tajlandii naleza do najmniej profesjonalnych nie robiac sobie nic z wydawac byc sie moglo podstawowej dewizy ich zawodu, zawiesc pasazera do miejsca docelowego w najkrotszy sposob, pod wzgledem czasu i kilometrow. Tak wiec przed rozpoczeciem jazdy tajscy taksowkarze prawie zawsze probuja wytargowac dwokrotnie-, trzykrotnie wyzsza cene niz ta wedle metromierza. A jak sie nie targuja albo pasazer nalega na uzywanie metromierza, dolaza wszelkich staran, zeby jazde wydluzyc. Zdazaja sie tez takie gagatki, ktore najpierw wlaczaja metromierz, a potem ponawiaja nagocjacje.

W tym swietle, znaczna wiekszasc chinskich taksowkarzy to prawdziwe anioly, ktore dla zaoszczedzenia pasazerowi czasu i pieniedzy wysadza po przeciwnej stronie ulicy i poradza podejscie, a w razie gdy pobladza szukajac adresu, nie przyjma oplaty w ogole.

środa, 16 września 2009

McDonald's lokalnie

W Tajlandii Ronald McDonald wita gosci tradycyjnym tajskim uklonem "wai". Fakt ten zostal udokumentowany w internecie przez okolo 113,000 zdjec pojawiajacych sie na haslo "Ronald McDonald Thailand" w google. Nie udalo mi sie znalezc za to zadnej wskazowki dotyczacej procesow, ktore poprzedzily decyzje McDonald'sa o takowej lokalizacji.



Do Wietnamu i Kambodzy McDonald's jeszcze nie dotarl.

wtorek, 15 września 2009

Kultura jazdy

Mimo zgielku silnikow jazda w Tajlandii jest dosc cicha i kojaca. Odpowiedzialny jest za to zwyczaj, a moze bardziej brak zwyczaju uzywania klaksonu w celach informujacych, ostrzegwaczych, czy tez wymuszenia pierwszenstwa jak ma to miejsce w w innych krajach Azji. Klakson w Tajlandii tak jak w Europie uzywany jest glownie w sytuacji zagrozeniu bezpieczenstwa i zycia.

Chwala policji, ktorej szeregi wzmacniaja nawet kukielkowi mundurowi.





W Tajlandii kierowcy znaja takze zasady uzywania swiatel podczas gdy w Chinach amatorow nieustannej jazdy na swiatlach dlugich jest sporo, nawet po miescie. Z oslepianiem przez jadacych z naprzeciwka poradzic mozna sobie poprzez zalozenie ciemnych okularow lub osuniecie daszku przyciwslonecznego w samochodzie.

Ze porzadek w Tajlandii musi byc, udawadniaja takze pasy dla pieszych wyznaczajace, po ktorej stronie nalezy sie poruszac przechodzac przez jezdnie.

poniedziałek, 14 września 2009

Savoir-vivre przy stole

Male, ale dla oka bardzo widoczne, roznice miedzy kulturami sa fascynujace zwlaszcza kiedy rozchodzi sie o jedzenie. Kazdy Polak wie, ze zupe jemy lyzka, a drugie danie widelcem i nozem (no chyba, ze to ryba). Spaghetti za to widelcem i lyzka, gdzie lyzka pelni funkcje pomocnicza.

Dzisiaj mialam okazje jesc obiad w Methavalai Sorndang ze znajomymi Tajlandko-Amerykankami. Jako sztucce podano w restauracji lyzke i widelec. Obie panie jadly lyzka trzymana w prawej rece i pomagaly sobie widelcem trzymanym w lewej rece. Ja przylapalam sie zmieniajac ustawienie sztuccow 3 razy, manewrujac pomiedzy wygodnym a wskazanym.

Jedzenie paleczkami w Azji Poludniowo-Wschodniej najbardziej rozpowszechnione jest w Wietnamie, w Tajlandii zarezerwowane do dan chinskich, w Kambodzy norma definiowana jest jedynie przez wlasne preferencje. Do posilku podawane sa zatem we wszystkich trzech krajach i palaczki i widelce z lyzkami.

Podczas gdy w Chinach obmywanie sztuccow goraca woda lub herbata jest zarezerwowane na wystawne obiady, w ulicznych barach Kambodzy sztucce trafiaja na stol w kuflu wypelnionym wrzatkiem. Inne bary ograniczaja sie do wylozenia sztuccy na stole w do tego celu wyproduktowanych pojemnikach. Podczas gdy jeszcze inne zaadaptowaly przynoszenie sztuccow zawinietych w serwetki wraz z gotowymi daniami. W tej sytuacji jedzac w dwojke trzy dania, mozna na stole cieszyc sie trzema zestawami sztuccow. Ostatecznym wariantem sa sztucce wylozone na stole czekajace na gosci w restauracjach "zachodnich".

niedziela, 13 września 2009

Zdjecia z Kambodzy

Fenomenalne zdjecia Bartka Pogody.

sobota, 12 września 2009

Za bardzo turystycznie

Odkad pamietam, dzielac wrazenia z innymi turystami, nie sposob nie uslyszec lamentowania o tym, jak te wszystkie nasze cele turystyczne sa za bardzo turystyczne, skomercjalizowane, brakuje im autentycznosci i klimatu.

Mnie specjalnie nic nigdy nie odstraszalo od "za bardzo turystycznych" miejsc i raczej rada bylam z ulatwionego zwiedzania, ba, nawet tej czy innej opcji na spedzenie czasu w danym miescie.

Rozbudowane bazy turystyczne szczegolnie doceniam po pobycie w Kampong Cham, Kampot, a nawet Battambang, gdzie oprocz kierowcow tuk-tuk turysta nikogo nie wzrusza, po angielsku rozmawiaja tylko nieliczni, o braku sklepow z pamiatkami juz nie wspomne. Po tej turystycznej pustyni nawet juz nie przeszkadza, ze Angkor Wat przypomina uslany sklepikami Disneyland.

Nota bene, wszyscy prowadzacy dzialalnosc gospodarcza, wiec nawet i dzieci sprzedajace drobne pamiatki (pocztowki, bransoletki, bryloczki, itd.) musza zaplacic 2 US$ dziennie miejscowym sluzbom, za ktore bynajmniej pokwitowania nie otrzymaja.

piątek, 11 września 2009

Miniaturkowe stacje benzynowe

Po benzyne w Kambodzy mozna wyskoczyc tak latwo jak w Polsce po zapalki. Olowiowa i bezolowiowa dostepna jest w opakowaniach po napojach chodzodzacych i alkoholowych. W ten sposob, benzyna jest juz odmierzona i pozadana ilosc litrow to jedynie kombinacja odpowiednich litrowych i poltoralitrowych butelek. Nie zauwazylam, zeby te miniaturkowe stacje benzynowe wyposazone byly w znak "zakaz palania".





Bezpieczenstwo na drogach jest tak samo mizerne, podobnie jak w Wietnamie. Motocyklistom brakuje kaskow, kierowcom samochodow zapietych pasow, rowerzystom swiatelek odblaskowych, a wszystkim razem zestawow glosnomowiacych.

czwartek, 10 września 2009

Reklama uzytkowa



Podrozujac po Szwajcarii, a nawet Kambodzy, mozna odniesc wrazenie, ze marketingowcy z Omegi opanowali rynek publicznych zegarow. Bezimienne zegary na dworcach, lotniskach i miejscach z duza iloscia pieszych, zostaly zastapione markami luksusowymi.

W Phnom Penh udalo mi sie znalesc inny przyklad reklama uzytkowej. Tym razem to Mr. Muscle pomaga przechodniom i wskazuje droge do toalety.

środa, 9 września 2009

Ryz

Daniem narodowym Kambodzy jest Amok wedle wszystkich przewodnikow i gastronomow zyjacych z turystyki.

Kilkoro kierowcow tuk-tuk jednak przyznalo, ze o Amoku jeszcze piec lat temu to nie slyszeli, a jedyna okazja sprobowania tego dania byl posilek z turystami. Kierowcy wyjasniaja, ze tradycyjna kuchnia kamberska jest dosc prosta, ryba zazwyczaj przyrzadana jest tylko z sola, czasami pieprzem, a warzywa z wody polewane sa zaledwie sosem sojowym. Na pytanie, "co jesz na sniadanie", moi rozmowcy odpowiadali "ryz". Na prawde? Sam ryz? Czy to tylko marne znajomosci jezykowe.

wtorek, 8 września 2009

Ciekawy model biznesowy

Przeprowadzono kiedys badania czego hotelowi goscie oczekuja od hotelu. Odpowiedzia bylo, dobrego snu, a co za tym idzie cichego pokoju, dobrego lozka i przyjemnej poscieli. Mimo to jak okiem siegnac, hotele pelnia rowniez funkcje jadlodalni, miejskiego punktu informacyjnego, posrednika, agenta, sa miejscem rozrywki, masazu, itp. itd. Hotele to dzisiaj zatem firmy typu one-stop-shop.

A pytanie, w jaki sposob zwabic do siebie goscia, ktory do wyboru ma jeszcze 20 innych hoteli w promieniu 200 metrow, prze wielu pozostaje nieodpowiedziane. I gdy mozna by pomyslec, ze to utopia probowac wygrac wojne o klienta obnizajac cene az do zera, wlasciciele baru w Sihanoukville udowadniaja, ze taki biznes moze byc takze oplacalny. Ironicznie nazwa lokalu to "Utopia" a darmowe noclegi oferowane sa w pokojach wieloosobowych. Wlasciciel wie co robi wychadzac z zalozenia, ze gosc jest leniwy (szczegolnie podczas ulewy, o ktore w porze deszczowej nie trudno) i nie bedzie chodzic po miescie szukajac restauracji, dworca autobusowego, czy pralni.

poniedziałek, 7 września 2009

Tort na suficie

Hotele w miejscach turystycznych Kambodzy rosna jak grzyby po deszczu. Wydaja sie jednak byc kopiami sasiada i nic specjalnie ich nie wyroznia. Milym, choc nie co kiczowatym, zaskoczeniem okazuja sie pomalowane pastelami tradycyjnie biale dekoracje wnetrz rodem z Europy (na zdjeciach).





niedziela, 6 września 2009

Sprzedajace dzieci

W kazdym kraju drobni sprzedawcy w turystycznych oazach charakteryzuja sie dobra na ich potrzeby znajomoscia jezyka angielskiego. Poligloci zazwyczaj dorzucaja do swoich kompetencji kilka zwrotow z innych jezykow typu "dzien dobry" lub "jeden dolar" lub wiedze o danym krajow, n.p. ze Warszawa jest stolica Polski.

Sprzedajace dzieci w Kambodzy wyrozniaja sie wyjatkowa zawzietoscia i probuja wprawic turyste w zaklopotanie lub wciagnac go w gre.

Na przyklad sprzedawcy nie wahaja sie zapytac "dlaczego nie?" jezeli turysci odpowiedza "nie" na pytanie czy chcialibi kupic pocztowki lub bransoletki.

Proponowana gra to zazwyczaj Kolko i Krzyzyk. Jezeli dziecko przegra, turysta dostanie dana pamiatke za darmo, jak wygra, bedzie musial ja kupic.

sobota, 5 września 2009

Nieudolne rzady

Trzy najbardziej dochodowe produkty w Kambodzy to manufaktura, Angkor Wat, i guma. Wszystkie sa wlasnoscia rzadowa ale dzierzawione i zarzadzane przez spolki prywatne.

Odnosnie koszto tych dzierzaw, na przyklad, operator swiatyni Angkor Wat, zatrzymuje 17% dochodu, odprowadzajac 10% do stowarzyszenia na rzecz konserwacji zabytkow a pozostale 73% do fiskusa, gdzie slad po nich zanika (w/g przewodnika lonely planet). Angkor Wat to dla wielu turystow odwiedzajacych Kambodze, a jest ich 2 miliony rokrocznie, jedyny cel. Za jednodniowy bilet kazdy zaplaci 20 US$.

Plantacje gumy dzierzawione sa za to za 10000 US$ rocznie, podczas gdy ich obroty siegaja nawet i 2 milionow w tym samym okresie czasowym.

Tymczasem dziecece szpitale Kontha Bopha finansowane sa w 80% przez prywatnych ofiarodawcow (glownie ze Szwajcarii), 10% przez rzad szwajcarski i 10% przez rzad khmerski.

I gdzie tu logika.

piątek, 4 września 2009

Khmerskie biznesy







W kraju, w ktorych zarzadzanie miejsc narodowych przechodzi w prywatne rece, ba nawet te obcokrajowcow, trudno sie dziwic powyzszym szyldom.

W rzeczy samej na terenie calej Kambodzy obcokrajowcy sa w posiadaniu wielu drobych biznesow nastawionych na turystyke. Na przyklad na "ulicy Barow" w Siem Reap tylko 3 z blisko 20 lokali zarzadzane jest przez mieszkancow Kambodzy. Obcokrajowcy umieja trafic w gusta i oczekiwanie turystow w kwestii jakosci obslugi, atmosfery lokalu i stworzenia iluzji "jak w domu", ktorej od czasu do czasu kazdy podroznik potrzebuje. Obecnosc ludzi z roznych kultur i krajow przyczynia sie takze do wzbogacenia jadlospisu od francuskich nalesnikow po meksykanskie burritos, wietnamskie rolki wiosenne, czy ruskie pierogi.

czwartek, 3 września 2009

Mozna prosciej

W Kambodzy, gdzie ponoc polowa mieszkancow zarabia mniej niz 1000 US$ na rok, dla wielu rzeczy rynek jest ograniczony.

Nitka rozpieta pomiedzy ustami i dwoma rekoma sluzy jako depilator.
Galezie w drzewie jako kosz do gry w koszykowke.
Normalne ubranie uzywane jest do kapieli zamiast stroju kapielowego czy kapielowek.
Worek po ryzu nadal sluzy jako walizka, woreczek foliowy jako portfel.
A gola pupa bobaskow jest czesciej spotykana niz ta z pieluszka.

środa, 2 września 2009

Jak ser szwajcarski

Drogi w Kambodzy sa marne. Nawet te gdzie asfalt rowniotki jak kartka brakuje dobrego pobocza. Czesciej spotykanym wyposazeniem drog sa tez dziury umozliwiajace kolysanie i opryskanie maski woda z kaluz.

Rozwiazanie problemu zamozni Kambodzanczycy znalezli w zakupie samochodow osobowo-terenowych. Od Lexusow i Mitschubischi zaczynajac, a na Bentley konczac.

wtorek, 1 września 2009

Dollary

W Kambodzy dollary amerykanskie sa bardzo czesto urzywanym srodkiem platniczym, w turystyce ale i generalnie w miastach. Swiadcza o tym ceny i paragony w supermarketach. Najmniejszym nominalem dollara w obiegu jest jednak banknot jednodollarowy, wiec wszystko w centach zamieniane jest na walute rodzima, riele.

Podczas gdy oficjalny kurs dollara wacha sie od 4135-4194 rielow podczas mojego pobytu w Kambodzy, niemal wszyscy dla ulatwienia posluguja sie kursem 4000. Niemal wszyscy, poniewaz od czasu do czasu zdazaja sie pazerniacy bacznie uwazajacych by nie stracic chocby i 5 centow na dollarze lub czychajacy by zabawic sie w wyjatkowo niekorzystny kantor wymiany walut.

Przyklad: Kupujemy drobnostke u pana o wartosci 1,50 dollara.
1. Dajemy panu 5 dollary.
a. Standartowa reszta: 3 dollary i 2000 rielow.
b. Reszta pazerniaka: 2 dollarow i 6000 rielow, w skrajnym przypadku nawet 14000 rielow.
2. Jezeli juz pozwolismy juz sobie wydac duzo rielow, chcemy je wydac, wiec dajemy panu 6000 rielow (obiegowa rownowartosc 1,50 dollara)
a. Standartowa reakcja: Dzieki
b. Reakcja pazerniaka: 1,50 dollarow razy 4200, prosze 6300 rielow. W supermarketach takich jakich Lucky kurs w takim przypadku moze siegac nawet 4303.62.

Biedni ci Khmerowie i jeszcze bardziej ubozeja tracac na wymianie pieniedzy dwa razy. Pierwszy raz gdy zamiast 10 dolarow dostana 40000 rielow - strata ok. pol dollara. Drugi raz gdy beda te riele chcieli wydac placac 43036 za towary wartosci 10 dollarow - strata okolo 75 centow. A gdy juz jeden z drugim pojedzie za granice, do Wietnamu czy Tajlandii, za te nazbierane jedno- i pieciodollarowki dostanie mniej dongow czy bahtow niz Europejczycy przywozacy banknoty piecdziesiecio- i studollorowe.

Dla turysty rada tylko jedna, miec przy sobie duzo drobnych amerykanskich banknotow i zawsze troche lokalnych pieniedzy na te wszystkie miejsca, gdzie ceny podawane sa w rielach.