Odkad pamietam, dzielac wrazenia z innymi turystami, nie sposob nie uslyszec lamentowania o tym, jak te wszystkie nasze cele turystyczne sa za bardzo turystyczne, skomercjalizowane, brakuje im autentycznosci i klimatu.
Mnie specjalnie nic nigdy nie odstraszalo od "za bardzo turystycznych" miejsc i raczej rada bylam z ulatwionego zwiedzania, ba, nawet tej czy innej opcji na spedzenie czasu w danym miescie.
Rozbudowane bazy turystyczne szczegolnie doceniam po pobycie w Kampong Cham, Kampot, a nawet Battambang, gdzie oprocz kierowcow tuk-tuk turysta nikogo nie wzrusza, po angielsku rozmawiaja tylko nieliczni, o braku sklepow z pamiatkami juz nie wspomne. Po tej turystycznej pustyni nawet juz nie przeszkadza, ze Angkor Wat przypomina uslany sklepikami Disneyland.
Nota bene, wszyscy prowadzacy dzialalnosc gospodarcza, wiec nawet i dzieci sprzedajace drobne pamiatki (pocztowki, bransoletki, bryloczki, itd.) musza zaplacic 2 US$ dziennie miejscowym sluzbom, za ktore bynajmniej pokwitowania nie otrzymaja.
sobota, 12 września 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz