Ale... choc wcale nie chcialabym tak konczyc tego tematu, taksowkarze w Tajlandii naleza do najmniej profesjonalnych nie robiac sobie nic z wydawac byc sie moglo podstawowej dewizy ich zawodu, zawiesc pasazera do miejsca docelowego w najkrotszy sposob, pod wzgledem czasu i kilometrow. Tak wiec przed rozpoczeciem jazdy tajscy taksowkarze prawie zawsze probuja wytargowac dwokrotnie-, trzykrotnie wyzsza cene niz ta wedle metromierza. A jak sie nie targuja albo pasazer nalega na uzywanie metromierza, dolaza wszelkich staran, zeby jazde wydluzyc. Zdazaja sie tez takie gagatki, ktore najpierw wlaczaja metromierz, a potem ponawiaja nagocjacje.
W tym swietle, znaczna wiekszasc chinskich taksowkarzy to prawdziwe anioly, ktore dla zaoszczedzenia pasazerowi czasu i pieniedzy wysadza po przeciwnej stronie ulicy i poradza podejscie, a w razie gdy pobladza szukajac adresu, nie przyjma oplaty w ogole.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz