Po czterech podrozach PKS-em w Stanach Zjednoczonych, Greyhound, nasuwa mi sie jeden wniosek w kwestii planowania i optymizacji procesow. Zeby proces byl efektywny i wydajny, nalezy postawic sobie pytanie, czy osoba nie znajaca naszego jezyka lub nie wladajaca nim wystarczajaco dobrze rozumie process i wie co robic.
Jezeli zatem odpowiedz jest negatywna, proces powinien byc tak uproszcony zeby zminimalizowac zastosowanie komunikacji werbalnej. Wspanialym przykladem pozostaje metro w Mexico City.
Greyhound to dokladne przeciwienstwo, a im dalej na Poludnie Stanow tym gorzej. Pasezorowie informowani sa o trzech roznych bramkach skad beda wchodzic do autokaru, nie wiedza, ze musza odprawic bagaze przewozone w bagaznikach, nie rozumieja w ktorej kolejce maja sie ustawic, nie mowiac juz o takich, co sie pchaja bez kolejki.
Podobnie jak w Chinach, ochroniarze wiedza najwiecej i chyba z nudy pomagaja podroznym. Mimo ich wielu nawolywan i powtorek, dalej balagan i zamieszanie.
piątek, 5 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz