wtorek, 25 sierpnia 2009

Nie ma dwoch takich samych

Wybranie firmy, z ktora ma sie po raz pierwszy odkryć podwodny świat, jest w Nha Trang sztuka sama w sobie. Firm jest bez liku, w nazwie zawsze slowo "dive", w sloganie czesto "the only".

Ja odwiedzilam dwie firmy, usytuowane na bocznej ulicy najblizej mojego hotelu.

W pierszej sprzedawca byl Francuz, cena za dwa nurkowania US$50 z butla lub US$14 z rurka. W drugiej Amerykanin, ceny hUS$60 i US$15.

Obydwoje przedstawili program. W sumie identyczny. Okolo 7.30-7.45 odbior z hotelu, dziesieciominutowy przejazd mikrobusem do portu. Okolo godzinny rejs lodka na pierwsze miejsce nurkowe. Po drodze zapoznanie sie z instuktorem, sprzetem i podstawowymi umiejetnosciami nurka. Przygotowanie do wejścia dowody i pierwsze nurkowanie (maksymalnie 60 minut). Potem sniadanie dla uzupelnienia zapasow energii i przeplyniecie lodzi na drugie miejsce nurkowe. Drugie nurkowanie (maksymalnie 60 minut). Przeplyw z powrotem do portu. Przewoz do restauracji. Lunch. 13.30 - koniec.

Po krotkim namysle, zapadla decyzja. Najpierw nurkowanie z butla z Francuzem, a drugiego dnia nurkowanie z rurka z Amerykaninem. W ten sposob moglam porownac wykonanie identycznego programu przez dwie rozne zalogi.

Pierwszy dzien.
Poniewaz biuro firmy bylo zaraz kolo hotelu zaoferowalam, ze na mikrobus zaczekam w biurze. Stawilam sie na czas i po paru minutach zaoferowano mi cos do picia, poniewaz mikrobus sie spoznial. Na lodzi przedstawiono mi mojego instruktora i opiekuna, p. Thuan'a. Wlasciwie wszystkim gosciom przypisano opiekunow, ktorzy od tego momentu emanowali ciepla i kompleksowa obsługa. Pierwsze nurkowanie odbylo sie przy asyscie zalogi, tak jak i wyjscie z wody, poczynajac od pomocy w zdjeciu pletw, a potem jacketu. Na drugie sniadanie dostalismy kanapki z tunczykiem i cieple napoje, byl takze ryz serwowany z kurczakiem z warzywami. Pierwsze nurkowanie odbylo sie w pieknym miejscu z fragmentem piaszczystego dna, co umozliwilo cwiczenie podstawowych umiejetnosci nurka (uprzednio wyprobowywanych na sucho) bez obawy zachaczenia o rafe a jednoczesnie gwarantuajc pewien komfort wynikajacy z oparcia sie o dno. Drugie miejsce nurkowe okazalo sie glebsze, z bogatsza rafa i bardziej urozmaicona fauna. Na obiad podano nam smazony ryz i salatke z zielonej salaty, ogorka i pomidora.

Dzien drugi.
Spoznianie mikrobusu jest chyba na porzadku dziennym. Niestety sami goscie sa za to odpowiedzialni spozniajac sie na wyznaczone miejsce zbiorki. Niestety dla mnie, czekalam o suchym gardle. Na lodzi wylaczono na chwile silniki by powitac wszystkich urlopowiczow, na bialej tablicy napisano imiona dive masterow, fun diverow, pole dla nurkow z rurka pozostalo puste, a bylo nas 6, czyli polowa. Po czterdziestu minutach lodz zatrzymala sie na srodku morza, zblizyla do malej lodki, a wkrotce po tym 10 panow w srednim wieku przebieglo na nas poklad. Rozdano nam rurki do nurkowania, ale nikt nie zaproponowal pianek. Ja bylam nimi zainteresowana glownie, zeby zrobic zdjecia. Nikt z zalogi nie przedstawil sie indywidualnie i nie upewnil, ze wiem co mam robic nurkujac z rurka. Wszystkim wydawalo sie to takie banalnie. Dotarlismy do pierszego miejsca. Niespodzianka, to drugie miejsce nurkowe, na ktorym bylam wczoraj. Tym razem jednak jestesmy blizej brzegu. W metnej (mimo braku monsuna) i pelnej meduz wodzie wytrzymalam 5 minut. Gryzly wszystko co nie bylo zakryte pianka i okularami. Mysle, ze zaden nowicjusz nie cwiczyl podstawowych umiejetnosci nurka, w tym miejscu nie ma piaszczystego dna. Ku zaskoczeniu jedna z opiekunek okazala sie miesieczna wolontariuszkom z Francji, bez wysokich kwalifikacji nurkowych. Wychodzac z wody jedna z osob zalogi pospieszala mnie, a ja mialam okazje doswiadczyc, jak trudno jest wyjsc w wody w pletwach, tudziez jako nie wprawiony nurek zdjac je sobie samemu plywajac w wodzie lub trzymajac sie drabinki druga reka. Nikt specjalnie nie byl zainteresowany naszym doswiadczeniem, a i inni zaczeli narzekac na meduzy. Widac te Amerykanow, Holendrow i Francuzow tez nie oszczedzily. Nalezy tez dodac, ze na miejscu bylo takze kilnascie pontonow dla amatorow podziwiania zycia morskiego przez lustro wody. Na drugie sniadanie podano owoce, ananasa i arbuza. Pobyt na pierszej stronie wydluzal sie. Czekalismy na panow w srednim wieku by zakonczyli swoje nurkowanie. Gdy w koncu zaczeli wyskakiwac z wody, otrzymywali kanapki. Wreszcie znikneli na lodzi, ktora ich do nas dostarczyla. Przeplynelismy na drugie miejsce nurkowe. To bylo zaledwie 10 minut drugi. Tym razem, nie ma wiele meduz. Im dalej od samego brzegu tym mnie, im dalej tym takze glebiej, a wiec dla nurka z rurka pogarsza sie widocznosc. Mamy jednak okazje podziwiac zniszczone juz rafy i porzycone stanowiska rybakow, a moze nawet klusownikow. Ale czy po to tu przyjechalismy. Wreszcie wracamy do portu a na lunch dostajemy wymyslnie serwowane potrawy z gryla.

Wnioski:
1. Drozszy niestety nie znaczy lepszy.
2. Na przezycia nurka, nurkowanie ma wiekszy wplyw niz serwowany lunch.
3. Jak jestes malym przedsiebiorca,
* Nie obcinaj kosztow jezeli nie jestes w stanie utrzymac tej samej jakosci. Zaoszczedzenie na lunchu ma wiecej sensu niz proba oszczedzaniu na paliwie, by lodz nie wyjechala za daleko.
* Nie proboj zarabiac na boku i nie pozwol swojej zalodze robic tego samego, kosztem twoich klientow. Panowie wchodzacy na poklad to tylko dowod na to, ze jak kota nie ma, to myszy szarzuja
* Badz uczciwy dlaczego w zasadzie twoj serwis powinnien byc drozszy i doloz wszelkich staran by twoj serwis byl faktycznie lepszy. Scuba Zone obiecywalo "more fun", podczas gdy nikt procz sprzedawcy tego konceptu raczej nie rozumial.

Cztery lata temy ceny w Nha Trang za podwojne nurkowanie w butla siegaly US$80, dzisiaj to nawet i US$45, przy znisce grupowej itp. Wydaje sie, ze nikt nie rozpoczal pracy nad brandingiem. Ale moze to juz jedna z typowych cech turystyki nastawionej na nowych klientow, a nie stalych i powracajach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz