Spacerowi w Long Grove pod Chicago towarzyl spiew kolednikow, w tajlandzkim Bang Pa-In przez glosniki slychac bylo jazz, fockstrott oraz walca. Efekty dzwiekowe dodawaly obu miejscom splendoru a samemu zwiedzanie bogatszych wrazen.
Dzisiejsze zwiedzanie ruin dawnej siedziby Mayow odbylo sie raczej w ciszy. Wrazen sluchowych dostarczyc miala puszcza. Ta jednak zaoferowala tylko spiew ptakow i to tylko gdzie nie gdzie. Duch Mayow pozostal cicho.
poniedziałek, 7 grudnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz